W telewizji nadawano Wiadomości Miami. Człowiek lekko już siwawy, postarzały, przeglądał ze starannością zegarek ścienny obsypany sztucznym złotem. Pokręcił głową i rzucił go za siebie.
- Tyle sztucznej taniochy? - zapytał ktoś za jego plecami.
- Bierz to, co ma na sobie cenę. Masz szczęście, że mamy pieniądze na jedzenie. Masz jakiś dom na oku? - zapytał staruszek swojego syna.
- Taa... Jest taki na rogu Sky Street i Merfild. O, cicho. O mnie mówią.
- "Sprawa zamachu na piosenkarkę i aktorkę Laurę Marano stała się popularna w telewizji i Internecie. Policja ujawniła kilka nagrań z przesłuchań fanów i przyjaciół i jej chłopaka."
" - Kto mógł zaatakować panią Marano?
- Laura nigdy nie miała wrogów. W karierze tak się zdarza, że zdarzają się jacyś "przeciw". - mówi Calum Worthy, przyjaciel aktorki z serialu "Austin & Ally".
- O zdrowiu Laury wiem tyle, że już dawno się wybudziła i czuję się coraz lepiej. Ominie ją wiele zajęć szkolnych.
- A co z serialem?
- Mieliśmy nakręcić jeszcze kilka poprawek. I te poprawki miały zostać wcielone w życie razem z pierwszym września. Nakręcić mieliśmy jeszcze raz kilka scen z tańcem i to chyba nie będzie możliwe. - opowiada Raini Rodriguez.
- Laurę czeka ciężka rehabilitacja. Została postrzelona trzykrotnie i na razie może tylko leżeć i siedzieć. Nie może chodzić, ponieważ kule postrzałowe mogłyby się przemieścić. Operację ma wyznaczoną na jutrzejszy dzień.
- Panie Lynch, każdy wie, że bardzo kocha pan Laurę Marano. Podobno wyjeżdża pan w trasę. Zostawi pan pannę Marano?
- Muszę. Wyjeżdżamy już za tydzień. Nie mogę zabrać Laury ze sobą, ale będę bardzo tęsknił. "
Na dole ekranu pojawił się biały napis "Ross Lynch"
" - A gdyby sprawca oglądał teraz ten program? Co pan by mu powiedział?"
Ross zwrócił się do kamery.
" - Nie wiem po co to robisz i czemu, ale radzę zostawić ci ją w spokoju. "
- Dreszczyk mnie przeszedł. - powiedział młodszy złodziej i spojrzał na ojca.
- Skoro chłoptaś tej piosenkarki wyjeżdża za tydzień, to zaatakujesz ją za dwa tygodnie. Wtedy będą już daleko. I nie zdołają jej już obronić. Nie strzelaj, tylko ukradnij kij jakiemuś dzieciakowi na mieście. Załóż rękawiczki i... albo po prostu się spytaj czy możesz pożyczyć. Potem będzie na niego nie na ciebie. I zwrócisz tą całą kupę tej taniochy. Pożałuje, że nas okłamała. - powiedział staruszek i rozsiadł się w fotelu, patrząc na zatrzymane zdjęcie Laury przed wypadkiem.
♪ dom Lynchów ♪
Cały zespół siedział w salonie. Rocky i Riker chodzili z jednego kąta do drugiego, Rydel siedziała z Ellingtonem na kanapie i patrzyli się w wyłączony telewizor. Ryland opierał się o ścianę i patrzył na wszystkich z nieciekawą miną.
Wszyscy spojrzeli na otwierające się drzwi frontowe. Rocky nie mógł opanować nerw i naskoczył na swojego młodszego brata, na którego wszyscy byli źli. Złapał Rossa za koszulę i przypiął do ściany. Blondyn kopnął brata w nogę, ale ten nie puścił go.
- Stary, ogarnij się! - krzyknął młodszy i odepchnął Rocky'ego od siebie. Obaj upadli na ziemię.
- Czy zdajesz sobie sprawę, w jakie bagno nas wpakowałeś?! - krzyknął wściekły Riker.
- Niby w co was wpakowałem?!
- Powiedziałeś, że jedziemy w trasę za tydzień, a jedziemy wiesz kiedy?! Za cztery miesiące! W styczniu, rozumiesz?! W styczniu! Jest wrzesień! - Rydel wstała z kanapy i również dołączyła do "obchodu" pokoju z braćmi.
- Dajcie mi się wytłumaczyć!
- Tłumacz się! Broni ci ktoś?! - odkrzyknął najstarszy.
- Tak, ty. Radzę ci uważać na swoją dumę!
Riker nagle zamachnął się i uderzył brata w twarz. Ross pod wpływem uderzenia przechylił twarz na prawą stronę.
- Ci co zranili Laurę pomyślą, że wyjechaliśmy. Gdy znów zaatakują, ja tam będę z policją. Złapią ich. I skończy się kariera sprawcy!
- Czemu tak spokojnie mówisz? Wcześniej nie umiałeś?!
- Nie dasz mi się nawet wysłowić, tylko od razu dajesz mi w twarz! Przypominam ci, że jesteś moim bratem! A ja nie powinienem być dla ciebie śmieciem!
- W tej chwili się nim stałeś! - po wypowiedzi najstarszego w pokoju zapanowała cisza. - Gdybyś więcej czasu spędzał z nami, a nie z Laurą i dbał trochę o nas i myślał, może bym cię za "coś" nie uważał.
Riker pobiegł na górę. Zepchnął walizkę Rossa ze schodów, którą przed tym całym zdarzeniem ze złodziejem przyniosła do ich domu Laura.
- Wynoś się! Wynoś się i nie chcę cię widzieć!
- Riker, uspokój się w tej chwili. To nie jest powód, żeby wyrzucać Rossa za drzwi. - wstawiła się za bratem Rydel.
- Nie, spokojnie. Wyjdę. I poczekam, aż zmienisz zdanie. Kiedyś uważałem cię za przykład. Teraz nawet nie jesteś wart spojrzenia. Duma boli, nie? - powiedział Ross, odgrywając się na bracie. Potem wyszedł, trzaskając drzwiami.
Zmierzył do Caluma. Do domu Laury nie miał kluczy, zresztą nie chciał być sam.
- Stary, wchodź. Co się stało? - zapytał Worthy widząc przyjaciela w drzwiach swojego domu z walizką.
- Moje rodzeństwo oszalało. - Ross wszedł do środka.
Po uspokojeniu się i wypiciu mocnej kawy, opowiedział o wszystkim przyjacielowi.
- Uderzył cię?
- Tak. Też jestem w szoku. A wiesz, że jeszcze kilka dni temu nazwałem go super bratem?
- Wiesz, jedna chwila i możesz zmienić wszystko... Jak tam w szkole?
- Zmieniasz temat?
- No. Gadaj, jak tam pierwsze dni studiów?
- "Rose kupiła półtora kilo melonów. Wsiadła na delfina i popłynęła 300km/h. Oblicz masę słońca." - chłopaki zaśmiali się na wypowiedź blondyna. - Czemu nie mieszkasz już z Raini?
- Ona upierała się, żebym został. Ale też tutaj mieszkałem. Odnowiłem i wysprzątałem i jest moja stara kawalerka.
- Racja, małe to mieszkanko.
- Słyszałem z wiadomości, że w waszej szkole była jakaś afera narkotykowa. Z tej imprezy powitalnej nowych uczniów Raini... no wypiła jednego drinka. Ale nie powiedziała skąd go wzięła. - oznajmił Calum z miną typu "Nie wiem skąd i czemu".
- Ta, jakiś tam apel był, ale ja wtedy byłem u Laury.
- A ty czasem za dużo u niej nie przebywasz?
- Byłem ostatnio trzy dni temu. Prosiła mnie, żebym przyszedł dopiero jutro, by wspierać ją podczas operacji. Miała też przyjść reszta, ale chyba tylko ja, ty i Raini przyjdziemy... - po tej wypowiedzi zadzwonił telefon Rossa. - To Laura. - blondyn zdziwił się.
- Odbierz, może to coś ważnego. Weź na głośno mówiący.
- Halo?
- Ross? Proszę weź wszystkich i przyjedźcie od szpitala. - usłyszeli w słuchawce przerażoną Laurę.
- Co się stało?
- Przełożyli operację na dzisiaj. Bardzo się boję. Chciałabym, żebyście tu byli.
- Dobrze, już jedziemy. - Lynch rozłączył się. - Ty dzwonisz do Raini. Ja do Rylanda. Jeśli chociaż on przyjdzie będzie dobrze. Napiszemy do nich w drodze. - wybiegli na ulicę, wcześniej zamykając dom.
♪ Ryland, pięć minut potem ♪
Sytuacja w domu była bardzo napięta. Ja wolałem stać z boku i nie odzywać się. Byłem przeciw temu, żeby chłopaki tak ostro traktowali Rossa.
Piłem mleko, patrząc jak Rydel krzyczy na Rikera. Nagle usłyszałem dźwięk sms'a.
Ross
Laura ma operacje dzisiaj. Przyjdź, jeśli nie jesteś przeciw jej i chcesz mnie jeszcze znosić, bo reszta najwidoczniej nie chce na mnie patrzeć.
Wysłano
Przyjde
- Halo! - przerwałem rodzeństwu w kłótni.
- Laurze zmienili termin operacji na dzisiaj. Ktoś idzie ze mną? - zapytałem. Wszyscy jednak wrócili do kłótni, oprócz Rocky'ego.
- Ja pójdę.
Pojechaliśmy razem autem starszego. Spotkaliśmy się z Rossem i Calumem przy wejściu do sali Laury.
- Ryland, cieszę się, że jesteś. - Ross zauważył mnie jakiego pierwszego. Dopiero potem dojrzał drugiego brata. - A ty tu po co? - zapytał Rocky'ego ostro.
- Żeby ci powiedzieć, że się zgadzam, żebyś nie wracał do domu.
- Tylko po to tu ze mną przyszedłeś?! - nakrzyczałem na niego. Ross popchnął go i tak cała scena przeniosła się przed szybę od sali.
- Oprócz tego chciałem wesprzeć Laurę. I powiedzieć, że jej ukochany chłopak umie tylko krzyczeć i bić się!
- To ty pierwszy przypiąłeś mnie do ściany, a ja tylko próbowałem się uwolnić! I to ty z Rikerem zaczęliście na mnie się drzeć. Gdzie w tym moja wina?! - Ross złapał rękę Rocky'ego, który chciał go uderzyć, potem drugą. - Ty też wstawiasz się za rozwiązaniami siłowymi. Jesteśmy braćmi! Wy od teraz zaczęliście traktować mnie jak śmiecia! Ale ja tak nie zacznę, bo mam swój honor.
- Rocky, idź stąd. - zainterweniował Calum.
- Jesteś za nim?
- Tak. Idź stąd. - brat odwrócił się i poszedł.
- Dzięki, stary.
- Chodźmy do Laury. - zaproponowałem. Chłopaki pokiwali głowami i weszliśmy do sali.
♪ Ross ♪
Byłem strasznie wkurzony. Na szczęście chociaż Ryland i Calum są ze mną.
- Co to miało być? Ross, czemu Rocky tak cie potraktował? - wypaliła Laura, gdy chciałem pocałować ją na przywitanie. Spojrzałem zaskoczony na resztę towarzystwa. Do sali wparowała Raini. Widząc, że wszyscy są jak zaczarowani, lekko zamknęła drzwi i próbowała zrozumieć sytuację.
- Czemu twój własny brat tak cię potraktował?
- Wiesz... Nie powinnaś się teraz denerwować. Powiem ci już po operacji.
- Na pewno?
- Oczywiście.
- No dobrze. - przytuliła mnie. Do sali wkroczył lekarz.
- Pani Lauro. Czy jest pani gotowa?
- Nie, jeszcze nie.
- Czy wystarczy dziesięć minut?
- Tak, tak wystarczy. - powiedziała brunetka z załzawionymi oczyma. - doktor miał już wychodzić, ale cofnął się.
- Chciałbym jeszcze tylko powiedzieć, że nie ma się pani czego obawiać. Jesteśmy bardzo świetną kliniką. - wyszedł.
Laura nagle zalała się płaczem. Próbowałem ją uspokoić głaszcząc ją po włosach, jednak z bardzo słabym skutkiem. Usiadłem przy niej. Ona zakryła oczy rękoma, po czym jednak przytuliła się do mnie mocno.
- Laura, przecież wszystko będzie okey. - powiedział Raini siadając u jej drugiego boku.
- Ale coś na pewno pójdzie nie tak. Na pewno! - brunetka zdawała się jednocześnie płakać z rozpaczy i bólu. Nikt z nas nie wiedział co zrobić. Bałem się podnieść jej głowy, ponieważ bałem się, że się po prostu nie da się ją ode mnie oddalić. Zresztą mi to pasowało. Położyłem podbródek na jej włosach. Spojrzałem na wszystkich wokół. Zauważył, że brakowało Vanessy. Wyjąłem telefon, wybrałem numer starszej siostry Marano i dałem znak Raini, by do niej zadzwoniła.
Nagle zauważyłem, że dźwięki łkania i płaczu uciszają się.
- Lauruś... Będziemy z tobą. Zaśniesz i potem znów się obudzisz, ale już nie będzie bolało cię tak bardzo. Jeśli będziesz bardzo się bała, po prostu pomyśl o nas. Będą ci się śnić najmilsze wspomnienia, bo złych za dużo nie ma. Praktycznie nie ma wcale. Jeśli ja kiedyś cię zraniłem to wiesz, że baardzo żałuję i nie daruję sobie tego.
- Po prostu pomyśl o nas. - dodali jednogłośnie Calum z Rylandem.
- Chyba... za chwilę powinna przyjść pielęgniarka. - Laura położyła się na łóżku na płask. Otarłem jej mokre policzki z łez.
- Jesteś piękna nawet kiedy jesteś smutna.
- Uśmiechniesz się dla nas? - Raini oddała mi telefon, pozostawiając wiadomość na notatkach "przyjedzie za pół godziny".
Laura spojrzała na wszystkich i uśmiechnęła się. Do sali wkroczył lekarz.
- Nie możemy już dłużej czekać. Sala czeka już od dawna.
- Jestem już gotowa.
Pielęgniarki wzięły łóżko Laury prosząc wcześniej mnie, bym zszedł. Wykonałem rozkaz. Lekarz prosił, byśmy zostali w sali, więc zostaliśmy. Siedzieliśmy na dotychczas pustym łóżku sąsiednim. Chłopaki oglądali TV, a ja z Raini przeglądaliśmy listy do fanów. Niektóre były strasznie wzruszające, a niektóre straszliwie obrażały sprawcę. Nawet na kilka pierwszych odpisaliśmy. Po trzydziestu minutach przyjechała Vanessa.
- Laure operują?
- Tak, zaczęli pół godziny temu. - odpowiedziałem na jej pytanie, zastanawiając się jak odpisać chłopcu, który nazwał sprawcę wypadku "przemądrzałą parówką".
- Rozstałam się z Rikerem. Wygadał się, że chciał mi się oświadczyć i już miał iść po pierścionek, ale ja powiedziałam "nie".
::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
DAM DAM DAAAAAM
Tak tak podła ja
Zapraszam na mojego youtuba :D
Aleks Lover
Nie długo film jak gram na gitarze...
Może jutro
Albo w weekend
Wiem, dawno nie było rozdziału
Nie moja wina
Tylko czasu
No czemu on tak szybko leci...
Trudno xd
Mam dzisiaj power od rana i nie wiem czemu
Nawet kawy nie piłam
HAPPY
:D
Nie rozpisuję się, chociaż już to zrobiłam
Komentarzyk mile widziany (:
