Choć blog jest zakończony, będę tu wpadać, więc możecie komentować i pisać. Do końca jeszcze go nie opuściłam! I również nie zamierzam go usuwać.
Wpadajcie na nowego bloga (o wszystkim i niczym)!
Chcecie dowiedzieć się o mnie więcej? "Kontakt i Portale Społecznościowe"
Instagram: aleks_lover
Snapchat: aleksa213
Ask: aleks_to_ja
Twitter: @arleciaxd
Musical.ly: paandaa13

czwartek, 1 stycznia 2015

Chapter 2 "Ale ja ciebie nie. Wybacz. Przepraszam"

♪ Ross ♪

-Co ty masz na myśli, mówiąc, że 'wróciła zakochana'?!-darłem się na brata.
-Pochwaliłem się, że jestem z Vanessą, potem Raini powiedziała, że jest z Calumem, a następnie Laura powiedziała, że ona też się zakochała.-oznajmił.
-Kto to?! Obiecuje, że jak się dowiem, to...
-Siła tu nic nie pomoże. Ross, ona jest szczęśliwa. Los tak chciał.-powiedziała Delly
-Ale ja ją kocham...-szepnąłem i usiadłem na podłodze.
-Wiemy, Ross. Wiemy.
-Wy nic nie wiecie! Nic!-pobiegłem do pokoju.

~♥~

     Wstałem rano z ogromnym bólem głowy. Chyba od płaczu. Muszę dzisiaj iść do Laury. Musze.
     Ubrałem się w byle jakie ciuchy i zszedłem na dół. Wszyscy siedzieli w kuchni i jedli. Naleśniki. I znowu wspomnienia...
'-Roooos!-usłyszałem moje imię.
-Lau?
-Zrobisz mi naleśniczki?-dziewczyna wyłoniła się ze swojej kuchni. Byłem u niej w odwiedziny.
-Uuuuu.... no nie wiem. Coś za coś.-podszedłem do niej, a ona pocałowała mnie w policzek. Jak ja bym chciał, żeby to było coś więcej niż całus w policzek... Chciałbym, żebyśmy zostali kimś więcej niż przyjaciółmi...-Okej! To zrobię te naleśniki! Z... nutellą!
-YAY!-krzyknęła zadowolona.-Ide pohasać w salonie!
    Nie mogę jej powiedzieć, że ją kocham. Nie jestem gotowy. A ona... może uznać mnie za idiote. Nie... nie teraz. Później. Może jutro, pojutrze, za tydzień, za miesiąc... za rok?'
    Do dzisiaj jej tego nie powiedziałem...
-Ross? Haaalo!-Rocky chciał pomachać mi ręką przed twarzą, ale ja ją złapałem.
-O co chodzi?-puściłem jego rękę i odwróciłam się do wszystkich.
-Chciałam się ciebie spytać, czy nie kupiłbyś szampana.-powiedziała Rydel
-Kupiłbym, ale po co?
-Jutro Sylwester gamoniu.-powiedział Ell i odszedł od stołu cicho się śmiejąc.
-Ym... No to... idziesz?
-Teraz?
-Tak.
-Okay.-wyszedłem z kuchni i skierowałem się do drzwi.-Wracam za kilka minut!

♪Laura♪
   
      Reżyser przełożył spotkanie z 18:30 na 12:45. Super! No świetnie! Jeszcze zamiast zadzwonić to esemesa mi wysłał (-,-).
    Ja wstaje o 12:00, bo się chciałam wyspać i  za moją prośbą Van mnie nie budziła, a tu patrze na telefon:

Szef:
Czy mógłbym przełożyć spotkanie na godzinę 12:45? Byłbym bardzo wdzięczny. Dziękuję z góry.

No co miałam zrobić? Zgodziłam się:

Oczywiście. W tym samym miejscu?

Nie odpisał. Uznam to za tak. Ubrałam się dzisiaj letnio i elegancko, bo przecież w Miami, to świeci słońce zawsze. Nawet w zimę. Dzisiaj spotykam się z reżyserem baaardzo sławnego serialu... no musze jakoś wyglądać.
-Laura? Gdzie ty się szykujesz?-wyszła ze swojego pokoju Nessa. Potargana i w piżamach.
-A ty dopiero wstałaś?-zaśmiałam się do lustra.
-Jak widzisz.
-Reżyser przełożył spotkanie na 12:45.
-Ale wiesz, że jest 12:35, co nie?
-O matko!-krzyknęłam i zbiegłam na dół. Zgarnęłam torbę z kuchni i szybko złapałam klamkę.
-Pa.
-Cześć!-i po chwili biegłam na róg ButStreet.

~♥~

-Dzień dobry. Spóźniłam się?-zapytałam siadając przy stoliku przy którym siedział mój stary szef.
-Nie. Jesteś punktualnie.-spojrzał na zegarek.-Więc o czym chciałaś pogadać?
-Wróciłam wczoraj z Nowego Jorku i chciałam się z panem spotkać od razu, ale zdecydowałam, że muszę się rozpakować, pooglądać mój dom, który dziele z siostrą... Rozumie pan.
-Tak. Oczywiście. Chciałaś porozmawiać na temat A&A?
-Tak. Chciałam przeprosić, że zepsułam 4 sezon. Mogliście kogoś zastąpić za mnie.
-Nie zepsułaś. I tak nie miałem pomysłu na kolejne odcinki.
    Zapadła chwila ciszy. Przyszedł kelner i złożyliśmy zamówienie. Kiedy odszedł, reżyser w końcu postanowił się odezwać.
-Ross nie chciał, żeby za ciebie grał ktoś inny. Nie chciał grać bez ciebie. 
-Ale... Czyli...
-Uważam, że on się w tobie zakochał, Laura. Ja nie wnikam w czyjeś sprawy sercowe, ale to widać. To naprawdę widać... Miałaś może z nim kontakt ostatnio?
-Nie, nie miałam. Nie rozmawiałam z nim od dnia mojego wyjazdu.-spuściłam głowę. A jeśli to prawda? Jeśli on mnie kocha? Nieee... To raczej nie możliwe
    Zadzwonił mój telefon.
-Odbierz-powiedział reżyser. Czy to dobrze, że nie pamiętam jego nazwiska?
    Odebrałam.
-Haloo? Laucia?-usłyszałam głos w słuchawce.
-Cześć, Peter.-uśmiechnęłam się.
-Jestem u ciebie pod domem.
-Przyjechałeś?
-Noo...
-Miałeś przyjechać dopiero za miesiąc
-Stęskniłem się! Przyjdziesz? Tęsknieeeee...
-No...dobrze.
-To paa!
-Pa, widzimy się później.-i się rozłączyłam.
-Muszę iść. Chłopak się za mną stęsknił.-uśmiechnęłam się.
-Och... Ty masz chłopaka?
-Taak. Od pół roku.
-No dobrze... Do widzenia.
-Mam nadzieję.-uśmiechnęłam się.-Do widzenia.

♪ Ross ♪ 

Właśnie miałem wejść do najbliższego sklepu z szampanami, gdy zadzwoniła do mnie Rydel. No odebrałem
-Nie kupuj w tym sklepie najbliższym, tylko tym droższym, okej? I chyba nie wziąłeś kasy.
-Mam swoją, ale musze kupować w tym droższym?
-Tak. W tamtym sklepie to podobno szampany z tamtego roku co się nie sprzedały srzedają.-usłyszałem głos Rylanda.
-Ale do tego sklepu się idzie koło domu Laury...-powiedziałem smutno, ale potem zrozumiałem.-Koło domu Laury!-krzyknąłem już pewniej i szczęśliwy.-Okej, pójde. Ale najpierw muszę gdzieś po drodze wpaść. Paa!
-Ross, czy ty chce...-Delly nie dokończyła, bo się rozłączyłem.
    Biegłem szybko do domu przyjaciółki. Gdy byłem 4 metry od jej domu, przestałem biec i zacząłem iść. Muszę wyrównać oddech.
-Peter!-usłyszałem krzyk Laury. Automatycznie się zatrzymałem. Brunetka podbiegła do jakiegoś gościa i mocno go przytuliła.
-Tęskniłem, wiesz?-powiedział do niej.
-Ja też.-pocałowali się, a potem weszli do jej domu.

~♥~

Wszedłem do domu i trzasnąłem drzwiami. Włożyłem szampana do lodówki i poszedłem na górę.
-Idziemy na Sylwestra do rodziny Marano.-powiedział Riker wchodząc do mojego pokoju.-Dzięki, że kupiłeś szampana.
-Nie ma za co-mruknąłem wściekły.
-Brat, co jest?
-Widziałem Laure całującą się z jakimś Peterem.
-Och, Ross. Wiem, że ją kochasz, ale nie możesz sobie znaleźć kogoś innego?
-Nie? Zakochałem się w niej 1,5 roku temu. I jestem tego pewien. Ona mnie nie kocha, ja wiem, ale ja nie umiem ułożyć sobie życie z kimś innym, bo tej innej osoby bym nie kochał, rozumiesz?
-Tak, rozumiem. A mogę dać ci radę?
-No... możesz
-Powiedz jej to. Teraz.
-Żartujesz sobie?
-Nie? Wyjmij telefon.-wyjąłem.-Napisz tak:
     I podyktował mi tekst. Po kilku poprawkach z mojej strony i z jego, i po kilku kłótniach, i po kilku następnych rad, wyglądało to tak:

Laura, może to zabrzmi dla ciebie głupio i pomyślisz, że jestem kompletnym debilem i idiotą, ale kocham cię. Kocham cię od bardzo dawna. Uświadomiłem sobie to pół roku przed twoim wyjazdem. Kochałem cię wtedy, kocham cię teraz. Zawsze będę.

-I... poszło.-powiedziałem do brata, gdy zobaczyłem tekst "Wysłano" przy wiadomości.
-To teraz tylko czekać na odpowiedź.
-Dzięki-uśmiechnąłem się.
-Nie ma za co.-i już był przy drzwiach, gdy usłyszałem dźwięk esemesa.
-Riker?
-No?
-Odpowiedź przyszła.
-Dawaj!-podbiegł do mnie.
    Otworzyłem wiadomość.

Laura:
Sperdalaj

-To nie ona.-powiedzieliśmy jednocześnie.

Laura:
Znaczy: Ale ja ciebie nie. Wybacz. Przepraszam. Spierdalaj.

-Nie ona.
-Mhm-zgodziłem się z bratem.

♪ Peter ♪

-Chcesz coś do picia?-zapytała mnie moja dziewczyna.
-A jeśli tak?
-To ci przyniose?
-To poprosze?
-To ide?
     I poszła, a jej telefon został obok mnie. Nagle wydał z siebie dźwięk esemesa, a na wyświetlaczu pojawił się napis: Rossy . Otworzyłem ją i ujrzałem... wyznanie miłosne? Ahahahha! O matko, leje (xD).
Odpisałem mu: Spierdalaj . Ale przecież Laura, by tak nie napisał, prawda? Drugi esemes:
Znaczy: Ale ja ciebie nie. Wybacz. Przepraszam. Spierdalaj.
Musiałem to "spierdalaj" napisać. Taki nawyk. Zresztą moja Lau kocha mnie. Nie jakiegoś blond-idiote. A skąd wiem? Było zdjęcie pod napisem: Rossy . O matko, Rossy, rzygam tęczą.
-Była jakaś wiadomość do mnie?-zapytała mnie dziewczyna, podając mi sok.
-Nie, nic nie było, a moge pograć?
-No tak, a w co?
-W Danger Dash.
-Okay.
    Tak naprawdę chciałem tę rozmowę usunąć. Zrobione!

♪ Laura, następny dzień, 22:00 ♪

      Lynchowie przyszli punktualnie (17:30), ale rodziców nadal nie było. Mieli przyjechać 15:00, ale ich jeszcze nie ma.
-Jeszcze tylko 2 godziny do Nowego Roku!-krzyknął Ratliff.
-Łiiii!-Ross zeskoczył z kanapy i skoczył na twarz na ziemie.
-Ross!-krzyknęłam z przestrachem i odskoczyłam od Petera. Podbiegłam do blondyna i uklękłam przy nim.-Ross! Nic ci nie jest?
-Ależ nic!-chłopak przestał całować się z podłogą i wstał z prędkością światła. No i ja też wstałam.-Zatańczymy?-chłopak podał mi rękę i śmiesznie poruszył brewkami. Rydel puściła Koncert Sylwestrowy Miami Beach.
-No oczywiście!-zgodziłam się i złapałam jego rękę.
Tańczyliśmy przez całą 4-minutową piosenkę. I nagle bym się się wywaliła o własne nogi, ale Lynch mnie złapał. Zapatrzyłam się w jego niebieskie oczy. Były takie piękne... Jak morze...
     I jakimś cudem leżałam na podłodze, a Peter trzymał Ross'a za koszule przyciskając go do ściany.
-Ej! Concory!-krzyknęłam na chłopaka i podniosłam się. Podbiegłam do nich i odepchnęłam Peter'a, a on uderzył mnie w twarz.
-Dziewczynę bić?-blondyn się na niego rzucił, a chłopaki Lynchowie próbowali ich odciągnąć. I Ellington. Rydel i Vanessa podbiegły do mnie i wypytywały czy nic mi nie jest. Ja odpowiadałam cały czas "tak", ale tak naprawdę łzy zbierały mi się do oczu.

~♥~

Skończyło się na tym, że Riker i Rocky siłą wyprowadzili mojego chłopaka za drzwi. Dobijał się do drzwi jeszcze z 15 minut, ale końcu dał sobie spokój.
-Auuć
-No ja nic nie poradze, że boli.
Rydel opatrywała Ross'a, a ja jej pomagałam. Reszta siedziała w kuchni lub w salonie i gadali.
-Ej! Za pół godziny nowy rok!-krzyknął ktoś z dołu.-Schodzicie?!
-Tak, już!-odkrzyknęła Delly i przypadkowo nadepnęła blondynowi a nogę.
Pół godziny później Ri otworzył szampana i nalał go do lampek.
Wypiliśmy i Rocky podsunął nam czadowy pomysł. Wynieśliśmy wszystkie instrumenty, głośniki i mikrofony na zewnątrz. I zaczęliśmy śpiewać i grać piosenki R5 i wsztstkie inne które znaliśmy. Nawet z Austin&Ally. Gdy zebrała się wokół nas, dość duża grupka ludu, krzykneliśmy:
-SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!

^^^^^^^^^^^^^^^

Szczęśliwego Nowego Roku, moi drodzy! Jest już 1:44 , a ja nadal nie śpię ^-^ I wiem, że nie bede spać do 3:00 w nocy, bo tak się Picollo odpiłaam xD Dobranoc, ale ja, i tak nie bede spać xd
PS rozdział będzie w niedziele albo w poniedziałek ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz