♪ Ross ♪
Laura bardzo mnie zaskoczyła. Popijamy sobie herbatke, oglądamy film, gadamy o nim, a ona mi mówi, że jak wyzdrowieje to mam jej adwokata załatwić?
-Po co?
-Chce pozwać policję.
-Słucham?-tu mnie jeszcze bardziej zamurowało.
-Nie powiedzieli mi od razu, że moi rodzice nie żyją. Przez jakieś niby badania psychologiczne. Ale tak nie można. Widziałeś lub byłeś kiedyś na komisariacie, w którym tak robią?
-Ale policje pozywać?
-Taak. Policje. Wiem że to dziwne. Ale ja musze.
-Ale Laura. Przemyśl to.
-Już przemyślałam.
-Ale Lau...
-Wiesz, ja już powinnam iść spać. Jestem zmęczona. Wyłącz telewizor po dwudziestej drugiej, prosze.
-Ale jest dopiero dziewiętnasta. Zresztą i tak będziesz musiała zejść na dół i rozłożyć mi kanape. I pomóc mi się położyć. I dać mi te leki.
-Za tym przekupstwem kryje się coś jeszcze, prawda?
-Nie chce spać sam.-walnąłem prosto z mostu z miną zbitego szczeniaczka.
-Od nowa zaczynasz?
-Taaaak.
-Zejde za piętnaście minut.
♪ Laura ♪
Czasem Ross mnie wkurza. Co on się ciemności boi?
Weszłam na górę i walnęłam się na łóżko. Wzięłam swój zeszyt z półki nocnej i przejrzałam go. Pozwolili mi zatrzymać zeszyt głównej bohaterki serialu w którym gram, bo im był nie potrzebny. Znajdowały się w nim wszystkie piosenki z serialu. Czytasz i wracają ci wspomnienia. Wspomnienia są fajne. Nigdy się nie starzeją.
Dostałam sms'a. Wyjęłam smartphona z kieszeni spodni i odblokowałam ekran.
Ross:
Dobra, sorry. Zejdziesz na dół? Zachciało mi się naleśników ;p Zlituj się nadee mnąąą! I wcale nie myśle tylko o sobie. Zejdź na dół, to ci to udowodnie.
Więc zeszłam do blondyna, a on siedział na kanapie i trzymał bukiet sztucznych kwiatów. Wyjął je z wazonu koło telewizora.
-Serio?
-Droga Lauro, czy przyjmiesz ten piękny bukiet róż...
-To tulipany.
-Cicho, nie psuj tej chwili. Ten bukiet tulipano-róż na przeprosiny i zechcesz upiec mi naleśniki?
-Tak, wielmożny Ross'ie.-powiedziałam to przyjmując bukiet sztucznych kwiatów.
-Laaruuś?
-No co chcesz jeszcze?-odparłam już uspokojona, wkładając znowu kwiaty do wazonu.
-A posadzisz mnie w wózku?
-Czuje, że to będzie trudny tydzień.-westchnęłam i mu pomogłam.
Zmierzyłam do kuchni. Wyjęłam z szafek to co potrzebne. Zaczęłam robić ciasto. Podjechał Ross. Zaproponował pomoc. Pozwoliłam mu potrzymać łyżke itp, itd...
Po piętnastu minutach jedliśmy już naleśniki z nutellą.
-Robisz lepsze naleśniki niż Rydel.-Ross upaćkał się cały masłem orzechowym.
-Gdyby to usłyszała, ukatrupiła by cię na miejscu.
-Albo odebrała mi je. Nie oddam!-mówił z pełnymi ustami.
~♥~
Rano zabrzmiał dzwonek do drzwi. Gdy zeszłam na dół, Rossy spał twardym snem uwolniony od bólu. Spojrzałam przez okno kto przyszedł i okazało się, że to Raini. Wpuściłam przyjaciółkę.
-Ja zachodze wczoraj do Ross'a do szpitala, a tam mi mówią, że go wypisali godzine temu. To ja myślę: "Czyli pewnie jest u Laury". Ale wczoraj mi się nie chciało cię już nachodzić.
-No rozumiem. Mam się nim opiekować, dopóki nie zrosną mu się żebra.-nie świadoma czarnowłosa usiadła na wózku blondyna.-Nie siedzisz na krześle.
-To jest za miękkie na krzesło. Zresztą... chwila... ja siedze na wózku inwalidzkim! -zeskoczyła.
-Skąd....
-Ze szpitala.-i dźwięk telefonu.
-Oo! Dzwoni Calum. Musze odebrać. Trzeba korzystać z sytuacji.-i zrobiła to. Włączyła też na głośnomówiący.
-Calum! Kotku! Tęskniłam! Czemu nie dzwonisz?
-Planuje nowy film. Przepraszam skarbie. Co tam u ciebie? Słyszałem, że Laura się odnalazła.
-Tak, odnalazłam się. Albo... może i nie? I mówi do ciebie duch?-zaśmiałam się.
-Laura! Jak ja cię dawno nie słyszałem! A jak tam Ross?
-Połamał się.
-Ploteczki?-śpiący królewicz się obudził.
-Calum dzwoni.-pomogłam wstać blondynowi. Znaczy, chciałam mu pomóc, ale on sam to zrobił z nie miłą miną.
-Cześć stary.-Raini podłożyła chłopakowi telefon i gadali sobie na głośnym przez piętnaście minut. Ja i Rai poszłyśmy do kuchni i tam sobie rozmawiałyśmy.
♪ Wieczór ♪
Raini zadecydowała że u nas zanocuje. Siedzieliśmy w trójkę i oglądaliśmy "Straszny Film 3". Zajadaliśmy popcorn, a Ross żelki. Gdy wybiła równo godzina 21:30 ktoś zapukał do drzwi. Ja krzyknęłam ze strachu i rozsypałam popcorn po podłodze. Również moi towarzysze byli obsypani prażoną kulurydzą.
-Sorry. Pójdę otworzyć.-wstałam i zmierzyłam do drzwi. Ujrzałam w nich Peter'a.
-Heej, kochanie.-w salonie byli moi przyjaciele, więc musiałam udawać.
-Cześć skarbie.-pocałował mnie w policzeki zapytał na ucho szeptem: -ktoś jest w salonie?
-Fajnie, że wpadłeś. Raini akurat przyszła.
Wszedł do salonu a tam Ross i Rai zajadają żelki. Obaj w piżamach. Chyba go nie zauważyli.
-Siema.-przywitał się, a oni się odwrócili i również się przywitali.-Lauruś, przyjdź na górę za pięć minut, kochanie.-objął mnie i pocałował w głowę. Udawałam szczęśliwą. A tak naprawdę przeklinałam każdy jego dotyk.
Poszedł na górę. A ja zostałam na dole.
-Uuu coś tu się na górze szykuje.-zaśmiała się czarnowłosa, a ja walnęłam ją w ramie. W sumie tego się właśnie obawiałam.
Pobiegłem schodami na górę, wbiegłam do swojego pokoju, a tam Peter krąży po pokoju.
-Co ty tu robisz? Nawet nie zadzwoniłeś. A nie pomyślałeś...
-Myślałem, że będziesz sama. Już w gazetach mówili że Vanessa wyjechała.
-Ale i tak mogłeś przedzwonić.
♪ Ross, w tym samym czasie ♪
Raini nie mogła rozłożyć mojej kanapy. Chyba tylko Laura umie to robić. Strasznie mnie zabolały żebra. Chyba za długo siedziałem.
-Powinienem troche pochodzić.
-Nie wolno ci!
-Spróbuję. O mnie się nie martw. Pójdę na górę do Lau, żeby na chwile zeszła.
-Chcesz im przeszkadzać.
-Słychać jak rozmawiają. Ide.-i powoli zacząłem zbliżać się do schodów. Schodek po schodku. I w końcu dotarłem. Już miałem zapukać, gdy usłyszałem coś czego nie powinienem słyszeć.
-Olała mnie dziewczyna, a ty tu chyba jesteś po to, żeby mnie pocieszyła lub uspokoiła.
-Która cie rzuciła? Izabele? Catrine? A może Rocky?
-Nie ważne.
-Och kochanie...-rozpoznałem sarkazm w głosie Laury.-Ja to musze wiedzieć.
-Nie ma sensu z tobą gadać!
-A z tobą to co?! Nie cierpie cię! Miałeś mnie zostawić w końcu w spokoju. Więc to zrób! Teraz!
-Nie drzyj się idiotko.-powiedział do niej stłumionym szeptem.
-Bo co?
-Bo zrobie z tobą coś, czego byś nie chciała.-coś strzyknęło piskliwie.
-Schowaj ten scyzoryk...
-I tak miałem już iść. Odkąd zakumplowałaś się z tą starą babą prześladuje mnie jeszcze bardziej... Weź jej coś powiedz.
-Nie mogę. Czemu tak nie lubisz tej miłej pani?
-Ty wiesz, że ona każdej dziewczynie co do mnie przyjdzie jakieś głupoty wygaduje?
-Wiem. Ale to prawda.-mogłoby się wtedy wydawać, że Laura tak dobrze zna już Peter'a, że wie jak go podejść i wie kiedy się zdenerwuje, a kiedy nie.
-No. Dobra, spadam. Pewnie już poszła spać.
-Wyjdź przez balkon.
-Ale tam nie ma teraz drabiny.
-To zeskoczysz.-po chwili usłyszałam jakby ktoś wspinał się na barierkę i już bardzo cicho, taki stuk... Jakby Peter upadł na coś metalowego. Chyba na drabinę.
Teraz przemyślenia. O czym oni gadali?! Laura wie, że on ją zdradza, grozi jej nożem, karze jej siebie uspokajać... WTF? Nic z tego nie rozumiem. Nie mogłem się powstrzymać, by podsłuchać. Jak on coś zrobi Lau, to ja zrobie coś jemu. Jak wyzdrowieje oczywiście.
Drzwi otworzyły się i uderzyły mnie w nos.
-Aauuu...
-Boże, Ross! Co ty tu robisz? Pokaż to. Nie leci ci krew? Matko, ale mnie przestraszyłeś. W ogóle czemu ty nie jesteś na wózku? A jakbyś się wywrócił to co by było? Chodź do łazienki, zrobie ci zimny okład na nos, żebyś nie miał guza.-zaprowadziła mnie do łazienki, a ja cały czas trzymałem się za nos.
Usiadłem na brzegu wanny, a ona szybko namoczyła najbliższy ręcznik i przyłożyła mi go do nosa.
-Lekko. Pięć minut jak będziesz tak trzymał wystarczy.-pokazała jak mam trzymać, a ja chciałem rozładować nie miłą atmosferę i specjalnie się wygłupiałem. Kładłem okład na czoło, na ręce, wszędzie tylko nie na nos. Śmialiśmy się obojga w najlepsze. Usiadła obok mnie i sama przyłożyła mi zimny ręcznik.
Według Rydel, byłaby to romantyczna scena. Ale ona wszystko uważa za romantyczne.
-Dużo podsłuchałeś?-zapytała po pięciu minutach ciszy.
-Emm... dość dużo. Mówiąc prawdę.
-Co wiesz?
-Ymm... Ty wiesz, że on cię zdradza i nic z tym nie robisz?
-To bardzo skomplikowane.
-A dla mnie bardzo proste.-znów ta przeklęta cisza... Musiałem to jakoś przerwać. Po policzkach Laury spłynęły dwie, wielkie łzy.-On mnie pobił?-zapytałem prosto z mostu.
-Nie mogę mówić.-zaczęła coraz bardziej płakać.-On mnie zabije. Jest do tego zdolny.
-Daj spokój z tym okładem.-wziąłem od niej ręcznik i rzuciłem go do zlewu.-Chodź, musimy to powiedzieć Raini. Mam plan. A ty, masz się nie bać. Będe nad tobą czuwał przez cały czas. Jak twój anioł stróż.
-Ale... Jesteś chory. Ledwo chodzisz.
-Jestem sławny. Mam ochroniarzy. Będą chodzić za tobą, a jak on do ciebie podejdzie, to wyrzuci go normalnie za koniec miasta.
-Dziękuję.-przytuliła mnie. Tak bardzo mi tego brakowało.
♪ Laura ♪
Jak Ross powiedział, że podsłuchał większość mojej rozmowy z Peter'em strasznie się przelękłam. Nadal boje się powiedzieć mu, co Concory ma na mnie. Tak strasznie się boję.
Gdy Rossy zaproponował mi pomoc, ucieszyłam się i to bardzo. Ochroniarze to zapewniona pomoc.
-Dziękuję.-przytuliłam go mocno. On odwzajemnił ten uścisk. On przycisnął mnie mocniej do siebie. Zapachniało od niego jego perfumami. Tak strasznie je lubię...
Nigdy nie czułam się tak swobodnie przy Peterze niż przy Ross'ie. Ten blondyn jest taki opiekuńczy. Nadal mnie dziwi, że reżyser mojego drugiego dnia w Miami powiedział mi, że Ross jest we mnie zakochany. Trochę zaczynam się do tej myśli przekonywać... A może i ja zaczynam się w nim zakochiwać...?
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
Macie rozdział ;) Ostatnio dodaje wieczorami... A nawet nocami! :p Podoba się? Chyba mi trochę nie wyszedł...
Koale, wy oceniajcie!
Zgłosiłam się do konkursu literacko-plastycznego. Robię opowiadanie ;p Wstawię je nie długo i ocenicie. Konkurs nazywa się "Warto pomagać". Nie pamiętam czy wspominałam o tym ostatnio w notce... Jeśli tak, to przepraszam, że się powtarzam! Na razie lecę... Do chaptera 10 koale ;)
Choć blog jest zakończony, będę tu wpadać, więc możecie komentować i pisać. Do końca jeszcze go nie opuściłam! I również nie zamierzam go usuwać.
Wpadajcie na nowego bloga (o wszystkim i niczym)!
Chcecie dowiedzieć się o mnie więcej? "Kontakt i Portale Społecznościowe"
Instagram: aleks_lover
Snapchat: aleksa213
Ask: aleks_to_ja
Twitter: @arleciaxd
Musical.ly: paandaa13
Świetny!!
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next!
~Wika aka ponczek