♪ Ross ♪
Jaki byłem głupi! Nie pomyślałem, że on może wspomnieć o trasie koncertowej! Kurde, nie powiedziałem tego Laurze, bo nie wiedziałem jak zareaguje. I chyba nie była zadowolona, skoro wybiegła ze studia.
Wróciłem razem z rodzeństwem do domu. Vanessa gotowała sos, chyba do spaghetti. Robiłam to z wściekłością w oczach.
- Była tu Lau? - zapytałem.
- Swoje rzeczy masz na górze.
- Słucham?! Wyrzuciła mnie?! - zszokowało mnie to.
- Co się dziwisz? Dowiedziała się, że nie zobaczy nikogo z nas przez ćwierć roku. I to nie od ciebie. Raini dzwoniła, że masz do niej pójść. A tak w ogóle, to gdzie byliście tak długo?
- Po wywiadzie poszliśmy do Mary. Koleżanki Rossa. - przyznał Riker. Walnąłem go w ramie.
- Ja cie za chwile uduszę! Laura chce z tobą zerwać, a ty odwiedzasz jej wroga?! Gdzie jest chłopak mojej siostry? Gdzie Ross? - Vanessa podała jedzenie do stołu i poszła na górę. Ja wybiegłem z domu i zmierzyłem do domu brunetki.
Gdy tam dotarłem, zacząłem pukać w drzwi i krzyczeć, ale nikt nie otwierał. Zajrzałem przez okno do salonu i ujrzałem... postrzeloną Laurę w jeziorze krwi. Z całej siły kopnąłem w drzwi, których nie mogłem otworzyć. Podbiegłem do dziewczyny i pogłaskałem ją po policzku.
- Laura, Lau, słyszysz mnie? Kocham cie, nie odchodź, proszę. - miałem mokre oczy. Zacząłem działać. Wezwałem pogotowie, amatorsko opatrzyłem rany i nie ruszałem jej. Może jeszcze gdzieś ma ranę, albo ma złamany kręgosłup? Nie mogłem sprawić jej bólu.
Karetka przyjechała i założyli jej specjalny kołnierz. Nie pojechałem z nimi. Pobiegłem powiedzieć o wszystkich rodzeństwu, Vanessie, Ellowi, Raini i Calumowi.
~♡~
Podczas gdy Lau ratowali życie, wezwaliśmy policję, by zbadali sytuację. Wypytali nas o wszystko i powiadomili, że mamy im powiedzieć, gdy brunetka się obudzi.
Wszystko na raz wstali z krzeseł, gdy z sali wyszedł lekarz.
- Wszyscy są rodziną?
- Tak. - odpowiedzieliśmy jednocześnie.
- Coś nie wierzę, ale taka duża rodzinka się zdarza. Cóż, Laurę dało się uratować. Ma trzy rany postrzałowe. Dwie w prawą rękę i jedną w plecy. Gdy upadała... doznała lekkiego urazu głowy. Może być nawet kilka miesięcy w śpiączce.
- Prosimy o więcej szczegółów. Nawet tych strasznych. - przełknąłem ślinę.
- Trzeba cały czas przy niej czuwać. W każdym momencie może przestać oddychać. Jeśli zdarzy się tak raz, bezproblemowo ją odratujemy, jeśli zostaniemy poinformowani od razu. Jeśli taka sytuacja zdarzy się drugi raz, będzie to znaczyło, że kula naruszyła drogi oddechowe i płuca. Strzał mógłbyć po skosie, ale tego nie możemy stwierdzić przez najbliższe dwie godziny. Nie możemy zrobić prześwietlenia ze względu na świeże rany. One są... bardzo głębokie i nie możemy ich wyjąć tak jak wyciągamy strzały z płaskich ran. Wszystkie trzeba będzie wyjąć operacyjnie. Przepraszam, muszę już iść. - doktor odszedł, a my wszyscy spojrzeliśmy po sobie.
- Może... Zrobimy jakieś warty? Żebyśmy wszyscy tu na raz nie byli. - zaproponował Rocky.
- Ja zostanę pierwszy. Z kim mogę zostać? - zapytałem.
- Ja będę z Ratliffem. - oznajmiła Rydel trzymając za rękę swojego chłopaka.
- Sądzę, że gdy Laura się wybudzi, nie powinna widzieć, że ktoś pilnuje jej ze swoim chłopakiem, albo ze swoją dziewczyną. Jest wściekła na Rossa.
- Przyznaję rację Raini. Ja zostanę z tobą. - Calum stanął bliżej mnie.
- Idźcie na razie do domu. Zostaniemy tu na noc. A wy ustalicie w drodze kto przyjedzie i kiedy.
- Spoko. Siema, brat, cześć Calum! - pożegnał się Ryland, a reszta powtórowała mu i wyszli.
~♥~
- Ross, musisz iść do domu i się wyspać. Właśnie odjechała Vanessa. A ja nie pozwolę, byś siedział tu już czwartą zmianę.
- Wyspałem się już. Trochę się zdrzemnąłem przed chwilą. - odparłem, uśmiechając się do Rydel.
- No dobra... Ale jak przyjedzie Riker, masz wracać ze mną do domu.
- Jasne. - spojrzałem się na nieruchome ciało mojej dziewczyny. Cały czas obwiniam się za to, co się stało. Bo to moja wina, że jej nie powiedziałem. Gdyby wiedziała to wcześniej, poszła by ze mną na tą kolację i nie byłoby jej w domu i nic by się jej nie stało. Albo leżelibyśmy tu razem...
- Skocz po kawę. - zwróciła się do mnie Raini. Poszedłem a dziewczyny zostały w gabinecie. Gdy byłem przy zakręcie, zobaczyłem, że Rydel wychodzi z sali z lekarzem. Nie wiedziałem za to, że pod nieobecność Raini na sali, z powodu wyjścia do toalety, Laura odzyskała świadomość na dziesięć procent! W tych chwilach na salę wtargnęła Mary i pokazała jej przerobione nagranie. Ale tego dowiedziałem się dopiero potem... Jednak życie jest podłe.
♪ Mary Vensis, dwa dni wcześniej ♪
Miałam już dobrze opracowany plan. Peter wrócił wczoraj do więzienia, a ja miałam nagrać Rossa i nagranie przerobić, by Laura go rzuciła. Więc zaprosiłam go od razu po wywiadzie z "Zoomem". Jednak przyszedł z rodzeństwem. Ale ja i tak go nagrałam.
- Świetnie, że już jesteście. Moja siostra jest waszą wielką fanką, w ogrodzie ustawiłyśmy specjalne tło do zdjęć. Możecie tam iść? To te drzwi z szybą. Ross, zostań, mam do ciebie kilka pytań. - tak, użyłam siostry.
- No? To pytaj. - za plecami włączyłam telefon.
- Oglądałam wasz wywiad. Chciałabym tam być.
- Jednak ten Turner mnie denerwuje. Zachowuje się jak typowa dziewczyna. Zadaje głupie pytania i zbiera plotki. Uwierz mi, nie chciałaś.
- Dobra, uwierzę ci na słowo. A co sądzisz dzisiaj o mojej sukience?
- Jest bardzo ładna, nie podobna do sukienki Laury, po prostu dzisiaj bez porównania. Znaczy, chodzi mi o to, że jak pierwszy raz się spotkałyście to miałyście te same kroje sukienek.
- Dziękuję. W drugiej połowie Carl pokazał twoją starą walizkę, którą sprzedałeś rok temu do tego magazynu. Co ty wtedy powiedziałeś?
- Zaśmiałem się, choć było to trochę trudne, bo pokłóciłem się z Laurą, i powiedziałem, że musiałem się z nią rozstać. - zaśmiałam się na jego słowa.
- A teraz odpowiadaj jednym słowem. Słyszałam, że to sprawdzian na inteligencję.
- Ha, no dobra.
- Teledyski R5 są zwykle o dziewczynach.
- Przyznaję.
- Przysłówek na dwie litery.
- Że. - wiedziałem, że tak odpowie.
- Uzupełnij zdanie. " nad nową piosenką."
- Pracowałem.
- Spoko... hmm... Zmieńmy temat. Gadałeś kiedyś z Concorym?
- Z Peterem?
- Dowiedziałam się, że to były Laury.
- Tak... nie cierpię go... Sorry, pójdę do twojej siostry.
I dwa dni później dowiedziałam się z mediów o wypadku Marano. Już cały kraj wiedział o okrucieństwie jakie ktoś jej zrobił. Nie wiem czy to co ja zrobię teraz nie jest czasem gorsze... Ale ja to robię dla pieniędzy. Jak to zrobię, dostanę więcej kasy od tego tumana...
Wtargnęłam do szpitala. Akurat miałam szczęście, każdy kto stał przy Laurze na warcie, właśnie się oddalił, więc spokojnie weszłam do tej sali. Czytałam, że gdy oblejesz osobę, która jest w śpiączce zimną wodą od odzyskuje na tyle świadomość by słuchać i na to reagować, jednak nie może patrzeć. Więc tak zrobiłam.
- Lauraa... - szepnęłam. Ona poruszyła palcami i głową. - Teraz ci coś puszczę, a ty zrozumiesz prawdę o Rossie. - włączyłam telefon i już po trzydziestu sekundach dziewczynie poleciały łzy. A na koniec, zdołała podnieść rękę do góry dotknąć mojej ręki. Naprawdę to był chyba cud.
- Odłącz... mi... sprzęt. Wierzę... ci... - wyszeptała i jej ręka opadła na łóżku.
- Ale jak ci to odłaczę to się nic nie stanie, prawda?
- Nie. - uwierzyłam jej, ale jednak za nim to zrobiłam, ona jeszcze raz przemówiła. - Napisz kartkę. - przełknęła ślinę. - "Nie chcę już żyć". - skumałam to dopiero potem.
- Ty umrzesz kiedy ci to zrobię! Nie mogę, chcę, byś żyła, nie mogłabym! - krzyknęłam i gdy już byłam przy drzwiach, zauważyłam, że ona sama sobie to zrobiła. Wybiegłam stamtąd z płaczem. Boże, co ja zrobiłam? Nigdy sobie tego nie wybaczę!
♪ Ross ♪
Wróciłem z trzema kawami, położyłem je na stoliku i już zmęczony dopiero po dwóch sekundach usłyszałem przeciągły dźwięk respiratora. Przeraziłem się, wybiegłem po lekarza, aż moje adidasy zostawiły po sobie ślad na podłodze. I znowu ratowali jej życie... Zostałbym tam, to szybko bym zareagował, głupia kawa!
Kopnąłem w krzesło przede mną, a młodszy bracia próbowali mnie uspokoić, choć sami byli zdenerwowani. Czekamy pod tą salą już pół godziny! I czemu ten lekarz nie wychodzi. Vanessa patrzyła przez szybę w drzwiach. Nagle odsunęła się od niej i spuściła głowę w dół. Lekarz wyszedł ze smutną miną. Każdy przyglądał się na niego z nadzieją w oczach. Mieliśmy zmartwienie wypisane na twarzach, każdy miał mokre oczy.
- Dla nas Laura jest rodziną, nie była, jest. I pozostanie. Nie możemy jej stracić. Kocham ją. Doktorze, ja ją tak bardzo kocham, proszę mi powiedzieć, że ona żyje. Proszę. - płakałem. Prawdziwy facet to taki, który przyznaje się do swoich łez i miłości. - Proszę. - wyszeptałem.
- Nie mogę panu powiedzieć tego, co pan by chciał usłyszeć. Przykro mi. - lekarz odszedł.
Plecami oparłem się o ścianę. Zsunąłem się po niej, usiadłem i przykleiłem twarz do zimnej farby. Wpadłem z rozpacz i głęboką depresję. Nikt nie umie ująć w słowa jak strasznie sie wtedy czułem. Straciłem wszelką chęć do życia w kilka sekund. Sekund, których Laura, moja kochana Laura już nie zdążyła dożyć. Moja... moja kochana Laura. Moja piękna brunetka o błyszczących oczach i jasnej cerze... Moja, tylko moja. Odeszła zostawiając mnie na tym okrutnym świecie. Czemu mnie nie postrzelił?! Czemu nie ja, a ona?!
- Rossy... - rodzeństwo pomogło mi wstać i wszyscy się przytuliliśmy.
- Czemu nie mogli dać jej więcej czasu? Jeszcze chwila i by ją odratowali...
- Chciałbyś usłyszeć to, co jest niestety nie możliwe, ale musisz zrozumieć to, co jest właściwe. - Vanessa przytuliła się do Rikera. - Pamiętaj, ona pozostanie w naszych sercach. Moja siostrzyczka.
- Moja ukochana...
- Nasza przyjaciółka...
::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
Dzisiaj nie myślę racjonalnie, bo nic od rana nie jadłam, a już we wtorek szkoła, więc dodaje jakieś takie krótkie, ale sensowne ;-; Ale to przecież nie koniec! Planuję zakończyć dopiero przy rozdziale trzydziestym. Jak odratuję Laurę? Tego dowiecie się w następnym rozdziale, proszę o komentowanie i dołączenie do obserwujących bloga. Po tak dramatycznym rozdziale mam nadzieję, że przybędzie trochę wyświetleń :) Głównie chodzi mi o komentarze, co bardzo mnie wspiera :]
Ten tytuł... :d najmądrzejsze co mogłam napisać :] dobra kończę to pisać bo powoli psuję tą tajemniczooość :p
do następnego rozdziału!
Choć blog jest zakończony, będę tu wpadać, więc możecie komentować i pisać. Do końca jeszcze go nie opuściłam! I również nie zamierzam go usuwać.
Wpadajcie na nowego bloga (o wszystkim i niczym)!
Chcecie dowiedzieć się o mnie więcej? "Kontakt i Portale Społecznościowe"
Instagram: aleks_lover
Snapchat: aleksa213
Ask: aleks_to_ja
Twitter: @arleciaxd
Musical.ly: paandaa13
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
*.*
OdpowiedzUsuńBoze. Cos Ty zrobila?!
OdpowiedzUsuńCzekam
-Wika aka ponczek