Choć blog jest zakończony, będę tu wpadać, więc możecie komentować i pisać. Do końca jeszcze go nie opuściłam! I również nie zamierzam go usuwać.
Wpadajcie na nowego bloga (o wszystkim i niczym)!
Chcecie dowiedzieć się o mnie więcej? "Kontakt i Portale Społecznościowe"
Instagram: aleks_lover
Snapchat: aleksa213
Ask: aleks_to_ja
Twitter: @arleciaxd
Musical.ly: paandaa13

piątek, 20 marca 2015

Chapter 3 "Nie moge jej tego zrobić!"

♪ Ross, dwa dni po sylwestrze ♪

-Widziałeś gdzieś Ellingtona?-do kuchni, gdzie właśnie piłem poranne mleko, wpadła Rydel. Wściekła. Uuu... No to Ratliff nie będzie mógł grać na żadnym instrumencie przez najbliższy miesiąc.
-Jest chyba w twoim pokoju. (<----KLIK! Pokój Delly)-zaśmiałem się odkładając biały wytwór krówki.-Bo on tak baaardzo lubi różowy.-blondynka podeszła do mnie i walnęła mnie w ramię.
-Widziałeś go gdzieś?
-Tak, jest w moim pokoju w szafie.-uwierzyła! I poszła do mojego pokoju. Muszę się stąd zmywać, bo dostanę ostry... łagodnie mówiąc... wpierdziel.
    Wybiegłem z domu i wtedy dopiero zauważyłem, że jestem w samych bokserkach i w klapkach-misiach. I jeszcze na moje nieszczęście jakiś paparazzi przechodził "przypadkowo" koło mojego domu.
-Ale to będzie temat! Ross Lynch wybiega z domu w samych bokserkach i klapkach-misiach! Fanki oszaleją!-I zaczął się śmiać. Ja wszedłem do domu, a gdy się odwróciłem, stała za mną Rydel krzycząca na Ratliffa. Aha. Okay. Czyli Ellington był w mojej szafie. Zabije go przy najbliższej okazji.
-Dzięki brat za wydanie Rata!
-Rata?
-Rat-Ratliff. Proste? Proste.-Riker akurat szedł do kuchni.
-Ratliff jest szczurem?-zacząłem głośno się śmiać.
-A ty cały dzień będziesz chodził w tym stroju?-zapytał Rocky.
-Osz kutwa, zapomniałem.
-Ross!-upomniała mnie moja siostra.
-Tak, to moje imię.
-Ugh...
-Dobra, ja się idę ubierać. Wymeldowuje się, naaaaraa!-i poszłem.
[15 stycznia, 20:16 .... On maj gaszys! Tyle wejść :0! Wchodzem nam blogam po czterdoniowej rozłonce z bloggerkiem, a tu tyyyle wejść 12 stycznia :0 . Fenk ju R5ersy moje wy !!! :D  Jam sobiem codziennie powtarzam jak jestem na laptopo: "Napisz te rozdziała, no! Ty luniwcu, ty bananie, ty patelnio, ty koalu ty! No napisz no!" A potem: "A tam, nie pisz. Napiszesz później, co ci się śpieszy? Spokojnie... No to jedziemy friva! I kizi!"
Właśnie zdałam sobie sprawe, że tracę czas na pisanie rozdzialiku, na pisanie tej bezsensownej notki ;-; Nie chce mi się tego usuwać, bo się napisałam, więc, jak wyobraźcie sobie, że tej noteczki w środku rodziału nie było...]
Więc jak powiedziałem, tak zrobiłem. Poszedłem do pokoju, wyjąłem ciuchy i się w nie ubrałem. Proste? Proste. Odkąd wiem, że Laura jest pięć domów dalej ode mnie, a nie w Miami, to już jestem weselszy i chyba moje życia wraca do normy. Czyli: od nowa mam życie towarzyskie!
Bzzz!
Mój telefon zabrzęczał na szafce nocnej. Wziąłem go i zobaczyłem, że mam nowe powiadomienie na TT. No więc wszedłem na TT i to co zobaczyłem zmroziło mnie.
Zbiegłem na dół, a tam cała moja rodzinka wpatrywała się w laptopa.
-Widzieliście? Trzeba iść do Laury i się dowiedzieć czy to prawda!
-Jeśli chodzi o takie rzeczy New York Times nigdy nie kłamie.
-Czekaj, czekaj! Ty nie bądź taka pewna! Może ktoś wkradł się do ich studia, wszedł na ich Twittera i to napisał!
-Ross, czy ty spadłeś z okna?
-Kiedyś... Ale to było dawno i nie prawda... A co to ma teraz do rzeczy?! Idziemy do Lau!
-Ale jej nie ma w domu idioto. Tu jest napisane, że... pozwolę sobie zacytować: "Laura i Vanessa Marano są teraz na sesji zdjęciowej w Miami Studios.".-powiedziała Del.
-Ej! Tu jest coś o Rossie!-krzyknął Ell-"Sesja dotyczy serialu Austin&Ally. Podobno Laura ma wrócić do serialu. Dzisiaj chciała zapozować z siostrą do zdjęć. Ross Lynch nie pojawił się dzisiaj na zdjęciach. Czy to znaczy, że już nie wróci do serialu?"
-Laura wraca do serialu?! To ja też!
-Nie dałeś mi skończyć.
-To jest coś jeszcze?
-No! "Jeżeli Ross nie wróci do serialu, ma go prawdopodobnie zastąpić Peter Concory."
-Ale to ten chłopak Laury.
-Idziemy do Studia. Znaczy, jedziemy. Riker! Łap kluczyki!
-Serio? Naprawdę?
-Tak, serio. Tak, naprawdę.

♪ Miami Studios, Laura ♪

      Z Vanessą mieliśmy sesje zdjeciową z serialu A&A. Powiedziałam reżyserowi, że może wrócę do serialu i prosiłam go, by zamiast Ross'a był Peter. Już nawet mam plan na jeden z odcinków! Lynch nie chce grać, więc dlaczego Concory by nie mógł? Tak, pogodziłam się z nim. Ross będzie wściekły, ale co ja na to poradzę? Uderzył mnie, ale... Uderzył mnie, ale mu wybaczyłam. Zresztą to moje życie. Nie Rossa.
-Laura! Laura! Jak ty się możesz uśmiechać! Jak?! Jesteś podła!-usłyszałam krzyki jakiejś dziewczyny.
-Proszę o wyjście.-poprosił reżyser.
-I wyjdę! Nie mam ochotę patrzeć na tą brunetkę bez serca!-splunęła pod nogi ochroniarzy i wyszła z pomieszczenia. Ta sytuacja, trochę mnie przeraziła.Zwróciłam się do Van:
-Ej, siostra? O co mogło chodzić tej dziewczynie?
-Nie wiem Laura. Nie przejmuj się tym. Pewnie jakaś antyfanka.
-Ttaak... Chyba tak.
      Wtedy do pomieszczenia wszedł Ross i reszta R5.
-AAAAAAA! R5! I Ross Lynch!
-Ross, wracasz do serialu?
-Czemu się tu zjawiliście?

♪ Ross ♪

-Ross?-podeszła do mnie Laura. Była tak ślicznie ubrana! Niebieska sukienka do kolan ze średnim dekoltem leżała na niej idealnie. A ja? Ubrany w zwykłe niebieskie dżinsy i zielono-czarną bluze.
-Laura, jak ja cie dawno nie widziałem! Ale teraz nie o tym... Nie przyszedłem tu po to, by powiedzieć ci jak u nas i w ogóle tylko chodzi o coś o wiele bardziej poważniejszego.
-Teraz mam sesje. Spotkajmy się proszę o 17:30 w BoughtSreet Park [też nie wiem czy jest taki park w Miami, więc też go pewnie wymyśliłam. ~ Aleks L.]
-Okay, będę.
-Ross, zostań na sesji.
-Nie... Nie rozmawiałem z reżyserem czy mogę wrócić do A&A...
-A chcesz wrócić?
-Ja nie zgodziłem sie grać bez ciebie, ale skoro ty już wróciłaś, to ja też muszę wrócić!
     Zaśmiała się i spojrzała mi w oczy.
-Prawie wcale się nie zmieniłeś.
-Laura! Chodź już!-krzyknęła Vanessa.
-Już idę!-odkrzyknęła jej Lau.-Do 17:30, Rossy!- i pobiegła do siostry i fanów.
     Nadal mnie tak nazywa. Rossy...
     Wyszedłem z budynku. Riker, Rydel, Rocky i Ellington podpisywali autografy. Ja też podpisałem ze cztery i wsiadłem do samochodu. Po 10 minutach reszta  zespołu wróciła i mogliśmy jechać do domu

♪ 17³² BoughtStreet Park Laura ♪

     Weszłam do parku i prawie od razu zauważyłam Ross'a. Siedział na ławce wpatrując się w telefon. Podbiegłam do niego (specjalnie na ten wypad założyłam trampki, bo wiedziałam, że będę musiała biegać), zabrałam mu telefon z ręki i usiadłam szybko na ławce patrząc na jego tapetę. Zespół R5 and ja. Spodziewałam się takiej tapety. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Rossia.
     Przytuliliśmy się mocno. Chciałam go już uściskać podczas sesji, gdy tylko go zobaczyłam, ale wiem, że tam było mnóstwo paparazzi, więc gdybym to zrobiła zaszkodziło by to i jemu i mnie. Od razu ukazałyby się artykuły że jesteśmy razem, a tego bym nie chciała. Jeden powód: Peter.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem, Lau.
-A ja za tobą, Rossy.
-Opowiadaj co u ciebie! Jak ci było w Nowym Jorku?
-Dobrze, ale miałeś do mnie chyba jakąś poważną sprawe.
-No miałem... I racja, to mega ważne, ale najpierw muszę sie  dowiedzieć wszystkiego, jak tam ci było i musimy sie rozerwać! Zaplanowałem na początek lody. Idziemy? Ja stawiam.
-Okey!-zaśmiała się wesoło i wstała z ławki, a ja razem z nią. Włożyłem ręce do kieszeni, a ona zaczęła mi wszystko po kolei opowiadać. Niektóre sytuacje co zdarzyły jej się w NY porównywaliśmy do sytuacji, które zdarzyły się tu. W Miami.
-A wiesz która historia jest według mnie najśmieszniejsza?-zagadnęła jedząc truskawkowego loda.
-No?
-Kiedy poznałam Petera. Opowiadałam ci?
-Nie, jeszcze nie. Ale według mnie już za dużo się na razie nagadałaś. Odpocznij Kowalski i naciesz sie gałką...
-Myślałam, że już jesteś za stary na "Pingwiny z Madagascaru".
-Yy... Ell je ogląda!-próbowałem sie wymigać.
-Nie próbuj mi się wykręcać! Spokojnie, ja też je oglądam... A oglądałeś ten odcinek z Żelusiem?
-Kowalski, to był rozkaz!-zaśmialiśmy się. Szliśmy przez chwilę w ciszy.
     Muszę jej powiedzieć, że jej rodzice nie żyją. Przecież widać, że o tym nie wie. Ale na razie jest taka wesoła, rozbawiona, cieszy się gałką... Nie mogę jej tego zrobić! Nie moge!
-O czym tak myślisz?-zapytała patrząc się na mnie.
-O... o Rydel.
-O Rydel? Jak o Rydel?
-Coś się stało?
-Ymm... Ona ostatnio... ee... strasznie kłóci się z Ellem. No mówie ci! W domu aż się trzęsie od ich kłótni!-wymyśliłem.
-Naprawdę? Ojej! A jeśli się rozstaną?
-Chyba raczej Rat by do tego nie dopuścił...
    Nagle Laura dostała SMS. Wyjęła smartphona z kieszeni i przeczytała wiadomość.
-To do Petera. Wybacz, ale już musze iść! Czeka na mnie w swoim domu.
-Umówiliście się przedtem?
-Nie. Ale on myśli, że zawsze mam czas dla niego. Gdy on ma czas wysyła mi wiadomość o miejscu spotkania, a ja tam idę.
-Ale przecież teraz jesteś ze mną. Nie masz czasu.
-Wybacz, ale naprawde muszę iść.
-Nie! Nie wypuszcze cię! Ja muszę ci coś powiedzieć!
-Potem, naprawde! Ja teraz nie mogę! Pa, Rossy.-pocałowała mnie w policzek i pobiegła.
-Laura...-szepnąłem sam do siebie.
    Stałem jeszcze chwile w miejscu, po czym odwróciłem sie i zmierzyłem do domu. Szedłem powoli, ponieważ czas mnie nie gonił. A co jeśli Laura dowie się z gazet lub z internetu? Znam ją i podejrzewam, że będzie płakała zatym, że dowiedziała się o śmierci rodziców z gazetek plotkarskich. Nie chce tego. Powiem to Vanessie. Niech ona jej powie. Chyba to będzie dla Lau lepiej... Ale może  Delly powie to Van? One się kumplują... Już sam nie wiem!

::::::::::::::::::::::::::

Hej Koale moje wy <3 Jest trzeci rozdział! W końcu :D Taki krótki, ale nie chciałam żebyście tyle czekali.

* i jeśli chodzi o te przezwiska moje "ty patelniu, ty bananie" w notce to to są moje przezwiska :) jestem też żółwikiem :] :D I frivv i kizi to takie portale z grami :DDD

Ja lecę! Do 4 rozdzialiku :)

1 komentarz: