♪ 26 listopad, narrator ♪
Został tylko miesiąc do trasy R5. Przygotowania szły w zaparte. Telefony, spotkania, próby. Na początku wszyscy myśleli, że trasa rozpocznie się w styczniu, jednak po długich przemyśleniach stwierdzono, że rozpocznie się ona w grudniu. Nie przewidywano na ten miesiąc srogiej zimy. Większość występów była planowana na powietrzu, jednak w wielu krajach zaproponowano zespołowi na wszelki wypadek występ w filharmoniach i stadionach. Tam gdzie zespół miał występować w styczniu i lutym, miało zostać ustalone do końca tego miesiąca i zostało naprawdę mało czasu.
Wszyscy mieli spędzać Wigilię, Boże Narodzenie i Sylwestra w Nowym Yorku lub Los Angeles. R5 nie wiedziało, którą ofertę występu na Sylwestra przyjąć: NY czy LA.
Próby trwały po kilka godzin dziennie. Czasem przychodzili na nią również Raini i Calum. Laura była tam zawsze i gdy jej się strasznie nudziło, telefon miała rozładowany i znała na pamięć wszystkie teksty piosenek R5, a zabronili dawać jej rad dotyczących występów, choć czasem były one bardzo trafne, podchodziła do jakiegoś pustego instrumentu i zaczynała im przygrywać. Czasem śpiewała. Kiedy brunetka szła ze swoją przyjaciółką na zakupy, cały zespół omawiał czy nie powinna śpiewać na początku, razem z nimi, a może i na końcu występów.
Zespół grał "Smile" po raz siódmy. Riker odłożył gitarę i rozwalił się w fotelu. Reszta poszła w jego ślady. Laura wstała na moment z kanapy, by Ross usiadł, a ona mogła usiąść na jego kolanach.
- Laura, nudzi ci się? - zapytała Rydel.
- Nie, nie nudzi się jej. - wytknął siostrze język Ross i przytulił brunetkę. - Przez to wszystko związane z trasą to nawet nie mam czasu cię przytulić. - zwrócił się chłopak do swojej dziewczyny i pocałował ją.
- A czemu miałoby mi się nudzić? - zapytała Laura.
- Zaśpiewasz... "Me and you"?
- No spoko. - brunetka wstała z kolan blondyna i zmierzyła do fortepianu.
Jej rehabilitacja skończyła się na początku października, wszystkie obiecane wywiady zostały udzielone i Laura w pełni zajęła się szkołą i nauką. Zdobyła nowe koleżanki, nowych kolegów, którzy nie patrzyli na jej sławę, lecz na osobowość. Jednak nie ufała ona teraz za bardzo nikomu. Bała się wszystkiego. Trzasku drzwi, przychodzącego sms'a, dzwonka do drzwi, a nawet tostera. Ross próbował się tego pozbyć. Jednak bezskutecznie.
Laura zagrała ostatnie nuty piosenki i wstała, ale rodzeństwo Lynch i Ell zrobili to szybciej. Wszyscy stali przed nią uroczyście.
- O co wam chodzi? - spytała zdziwiona dziewczyna spoglądając po kolei na każdego.
Riker, Rocky i Ryland spojrzeli na Rossa, Rydel, Rocky i Ell na Rikera.
- No dobrze... Może ja zacznę. Chciałbym ci coś powiedzieć, ale to nie to miejsce, nie ten klimat. Czy dasz się zaprosić na kolację urodzinową do "Cafe Prima Pasta" o godzinie dwunastej? Przyjdę po ciebie. - zapytał Ross, łapiąc ręce swojej dziewczyny.
- Em... tak. Jasne. - powiedziała brunetka, a chłopak niespodziewanie ją pocałował.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to, że cię tak całuję, prawda?
- Nic a nic. - odpowiedziała Marano i sama pocałowała chłopaka, a następnie go przytuliła.
- A korzystając z okazji. - Ellington pocałował Rydel.
Riker patrzył na to wszystko smutnym wzrokiem. Po kilku sekundach wyszedł z pokoju, a potem można go było ujrzeć przez okno jak zmierza w nieznanym kierunku i celu.
♪ 11:40, 29 listopada, Laura ♪
Zakładałam kolczyki przed lusterkiem. Myślałam, co chce powiedzieć mi Ross na dzisiejszej kolacji. Powiedział, że sala prób to nie miejsce i nie klimat. A jeśli...? Nie, Laura, myśl! Przecież on się nie chce z tobą żenić, idiotko!
Po raz tysięczny od rana usłyszałam sygnał Twittera, Facebooka. Poczty było multum, a moja skrzynka odbiorcza powoli wysiadała.
Tradycyjnie przestraszyłam się dzwonka do drzwi. Wzięłam torebkę, skórzaną kurtkę i wyszłam otworzyć. Oczywiście był to Ross.
- Jak zawsze przed czasem. - oznajmił, patrząc na zegarek. Pocałował mnie w policzek i wyszliśmy. Droga nie była długa.
Gdy chłopak otworzył przede mną drzwi restauracji, od razu w oczu rzuciły mi się pięknie nakryte stoły, dyplomy i zdjęcia sław, które odwiedziły tą restaurację.
- Witam. Zamówiłem wczoraj stolik.
- Nazwisko?
- Laura i Ross Lynch. - gdy Ross to oznajmił, aż mnie zamurowało.
- Oczywiście, już państwa prowadzę. - powiedział kelner. Blondyn wziął mnie pod rękę i szliśmy za kelnerem.
Nasz stolik był specjalnie przystrojony. Chłopak odsunął mi krzesło. Popatrzyłam się na zastawę. Myśląc, że nie widzę, Ross zaczął pytać o coś kelnera.
- Tak, tak, wszystko jest. - usłyszałam w odpowiedzi, udając, że patrzę na dyplomy.
Kelner odszedł i po chwili inny człowiek przyniósł nam menu.
- Witam, panie Lynch, pani Lauro. - powiedział podając nam karty.
- Nie chciałbym być nietaktowny. Mam dwie córki, które składają pani jak najszczersze życzenia z okazji urodzin.
- To słodkie. Bardzo dziękuję. - kelner ukłonił się i odszedł.
- Pięknie wyglądasz. - oznajmił Ross patrząc mi w oczy.
- Dziękuję, ty też bardzo ładnie się ubrałeś. - uśmiechnęłam się do chłopaka. - To chyba było zbyt sztuczne.
- Ta, w takich restauracjach to tak po prostu czuje się taki przymus zachowywania się dobrze, no nie?
- Jakoś tak. W sumie to normalne.
- Po części.
Po zjedzeniu przepysznego dania i po miłych pogawędkach, Ross zawołał kelnera.
- Poprosimy na chwilę. - człowiek wyjął coś z pod lady i podszedł do nas.
- Bardzo proszę. Podać coś jeszcze?
- Nie, dziękujemy.
Na małej, niebieskiej poduszeczce, leżało czerwone pudełeczko w kształcie serca. Moje własne serce zaczęło strasznie bić. Ross wziął pudełeczko do ręki i otworzył.
- Chciałbym życzyć ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, rozwinięcia kariery muzycznej i spełnienia marzeń. Chciałbym prosić cię jeszcze o to, byś pojechała z nami w trasę i byś śpiewała razem z nami. Wszystko już załatwione. - oznajmił blondyn.
- Tak. - powiedziałam i wzięłam do rąk śliczną bransoletkę i naszyjnik.
- Pozwól, że ci je założę. - powiedział chłopak. Kelner podszedł do nas z aparatem i zaczął robić zdjęcia.
Ross najpierw założył mi bransoletkę, a potem naszyjnik. Po założeniu drugiej części kompletu pochylił się i pocałował mnie. Goście restauracji zaklaskali. Ten dzień mogę zaliczyć do najszczęśliwszych w moim życiu.
♪ dzień wyjazdu w trasę, studio "Austin & Ally", narrator ♪
Laura i Ross żegnali się z parą przyjaciół.
- Wysyłaj nam lekcje, żebyśmy zdążyli nadrobić. - zwróciła się Laura do Raini, przytulając ją mocno.
- Dobra, spadajcie, bo za chwile się tu rozkleję. Dzwońcie kiedy chcecie, jak nie odbieram to jestem w szkole albo śpię, tak to zawsze mam telefon przy sobie.
- Do n a s. - poprawił szatynkę Calum.
- Tak, nas.
- Będziemy dzwonić. - powiedział Ross i wszyscy się przytulili.
- Laura! - krzyknął ktoś z dala. Brunetka rozejrzała się i ujrzała swoją siostrę. Dziewczyny podbiegły do siebie i mocno się przytuliły.
- Siostra, gdzieś ty była? - po policzkach Laury spłynęły łzy.
- Ross, Laura, wsiadajcie! - krzyknął Riker.
- Przepraszam, musiałam jakoś odreagować. Będe dzwonić.
- Dzwoń, będe tęsknić.
- Vanessa! - najstarszy z rodzeństwa ujrzał szatynkę. Pobiegł i mocno ją przytulił. - Proszę, wróć do mnie.
- Pogadamy, jak wrócisz. - powiedziała Vanessa, chyba nieświadomie, jeszcze mocniej przytulając się do blondyna.
- Będę tęsknił każdego dnia. - powiedział odchodząc razem z Rossem i Laurą .
♪ miesiąc później ♪
Urodziny Rossa były hucznie obchodzone w klubie. R5 postanowiło zostać w Los Angeles. Wigilię spędzili w pięciogwiazdkowej restauracji, a w Sylwestra bawili się świetnie na własnym koncercie.
::::::::::::::::::::::::::::
Nic więcej nie zdążę napisać, wybaczcie.
WESOŁEGO NOWEGO ROKU KOCHANI!
Choć blog jest zakończony, będę tu wpadać, więc możecie komentować i pisać. Do końca jeszcze go nie opuściłam! I również nie zamierzam go usuwać.
Wpadajcie na nowego bloga (o wszystkim i niczym)!
Chcecie dowiedzieć się o mnie więcej? "Kontakt i Portale Społecznościowe"
Instagram: aleks_lover
Snapchat: aleksa213
Ask: aleks_to_ja
Twitter: @arleciaxd
Musical.ly: paandaa13
:D
OdpowiedzUsuńHappy new year!
Naajlepszy <3
OdpowiedzUsuń