Choć blog jest zakończony, będę tu wpadać, więc możecie komentować i pisać. Do końca jeszcze go nie opuściłam! I również nie zamierzam go usuwać.
Wpadajcie na nowego bloga (o wszystkim i niczym)!
Chcecie dowiedzieć się o mnie więcej? "Kontakt i Portale Społecznościowe"
Instagram: aleks_lover
Snapchat: aleksa213
Ask: aleks_to_ja
Twitter: @arleciaxd
Musical.ly: paandaa13

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

One Shot "Chyba cię kocham"

One Shot dla ponczek54 :)

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

     Słońce świeciło wesołymi promieniami, oświetlając cały świat. Niektórzy opalali się, niektórzy siedzieli w domu, niektórzy wyjeżdżali, a niektórzy się smucili, że świat może być wesoły.
     Pewien blondyn siedział na łóżku i czytał książkę pod tytułem "Kraina śmierci". Uwielbiał tę powieść. Choć jeden autor rozumiał, że nie wszyscy muszą być szczęśliwi.
- Austin! Zejdź na dół! - krzyknęła mama chłopaka z dołu. Posłuchał jej.
     W drzwiach ujrzał dziewczynę o blond włosach i wesołych, niebieskich oczach. Nie był zachwycony.
- Poznaj nową korepetytorkę z biologii.
- Witaj, jestem Amy Harper. Cieszę się, że mogę cię uczyć. - podała chłopakowi rękę.
- Cześć, chodź na górę. - poprosił blondyn i po chwili znaleźli się w jego pokoju.
- Fajny masz pokój. Przytulny. - dziewczyna rozejrzała się po niebieskich ścianach i instrumentach i obrazkach na nich wiszących.
- To z czego chcesz mnie uczyć? - odparł chłopak bez entuzjazmu.
- Austin, podobno nie radzisz sobie z biologią. - powiedziała wesoło.
- To chyba moja sprawa z czym sobie nie radzę. Wystarczyło tylko powiedzieć "biologia". - wyjął książkę z półki.
- Jesteś beszczelny!
- Bezczelny.
- Twoja mama mówiła, że ty jesteś taki jakiś dziwny. Ale chce zarobić, więc mi nie ubliżaj i zacznij się uczyć, idioto. - powiedziała i otworzyła książkę.
- I kto to mówi? - otworzyłem książkę na właściwej stronie.
- Biologia to inaczej rozbudowana przyroda. W tej klasie będziesz miał rozkładanie żab na kawałki, poznasz różne robale. Lekcja pierwsza skończona.
- Jest połowa grudnia. Jesteśmy na temacie ptaków. - Austin pokazał książkę Amy, która już zabierała swoją torbę.
- Wiesz co to skowronek? Wrona? - blondyn poczuł, że ta dziewczyna nie ma bladego pojęcia o biologii i robi sobie z niego żarty. Jak każdy w szkole.
- Może lepiej wyjdź i nie wracaj. - powiedział bez entuzjazmu chłopak, a blondynka wybiegła z pokoju. Austin wybiegł za nią, stanął u szczytu schodów i rzucił na nią torbę, przez którą Amy przewróciła się na twarz, gdy brała pieniądze od jego rodziców.

~♥~

      Następnego dnia w szkole, Austin ujrzał byłą korepetytorkę z jego największym wrogiem. Nie dziwiło go to w ogóle. Przecież powiedział, by nie wracała.
- Austin, siema. - przywitał się z nim David przytulając Amy. Blondyn minął go i podszedł do swojej szafki. - Ej, głuchy? Przywitałem się. - David szarpnął go, przez co Austinowi książki wypadły na ziemię. Pozbierał je i zamknął szafkę. Postanowił odejść, ale Harper szarpnęła go za plecak, przez co wywalił się i walnął głową o szafkę. Na chwilę stracił świadomość.
- Idioci! Jak możecie?! Co ona wam zrobił?! - usłyszał krzyk obok siebie, ale widział tylko mgłę. - Halo? Słyszysz mnie? - blondyn zorientował się, że to do niego i pokiwał głową na "tak". - A widzisz?
- Nie. - odpowiedział cicho.
- Możesz wstać? Pomogę ci. - dziewczyna próbowała złapać jego rękę, ale on ją odsunął. - Chcę ci tylko pomóc. - Austin myślał, że dziewczyna zaśmieje się. Jednak nie zrobiła tego. To sprawiło, że zaufał jej. Podał jej rękę, a ona pomogła mu wstać. Powoli odzyskiwał wzrok.

♪ Ally Dawson ♪

      Stałam sobie spokojnie przy swojej szafce i szukałam kolejnego tematu, który miał być teraz na chemii, gdy usłyszałam jakiś rumot. Zobaczyłam leżącego blondyna, który trzymał się za głowę. Obok leżały jego książki, które musiał upuścić podczas upadku. Podbiegłam do niego i od razu domyśliłam się kto mu to zrobił. Nakrzyczałam na parę stojąco obok i śmiejącą się. Chciałam pomóc chłopakowi, jednak on za pierwszym moim podejściem odsunął rękę. Dopiero za drugim mi zaufał. Podeszła do nas nauczycielka.
- Austin? Co ci jest? -  zapytała, ale on nie był w stanie odpowiedzieć. Wspierał się na moim ramieniu.
- Oni go ogłuszyli! - wskazałam na blondynkę i bruneta.
- Skąd ja to wiedziałam! David! Zostaw tego chłopaka w spokoju! A ty, Amy? Takie grzeczne dziecko! Do gabinetu dyrektora! To już nie pierwszy raz! Ally, pomóż Austinowi dojść do szkolnej pielęgniarki.
- Oczywiście. - powiedziałam i od razu wypełniłam rozkaz.
       Gdy doszliśmy pod gabinet szkolnej lekarki, Austin chyba odzyskał wzrok, ale jeszcze był słaby. Zapukałam do gabinetu.
- Proszę! - usłyszałam ze środka i otworzyłam drzwi. Pielęgniarka spojrzała na mnie i od razu pomogła mi położyć chłopaka na łóżku.
- Austin? Słyszysz mnie? - zapytała kobieta.
- Tak. I widzę, pani Potter. To nic takiego. - odpowiedział blondyn ze smutkiem.
- Nic takiego? Bardzo mocno walnąłeś o tą szafkę! Pani Potter, ja mogę opowiedzieć co się stało.
- Nie trzeba, Ally. Austina dość często tu widzę i ciebie też. Na takich jak wy, mówię depresanci. Już widzę, że to tylko chwilowe stracenie świadomości. Już powinno być okey, ale będziesz się czuł słabo. Może wypisać ci zwolnienie?
- Nie, nie trzeba.
- Austin, czy możesz już wstać? - zapytała mnie pielęgniarka.
- Już jest okey. - wstał.
- Chciałabym pogadać z Ally. To również ważne. Weź te witaminy. - podała blondynowi tabletki. - Jedną co godzinę. Chociażbyś wszystkie naraz połknął to i tak nic ci to nie da. Jest ich za mało, a pokój z lekami, od twojego ostatniego wybryku, jest zamknięty. To nie szkodliwe tabletki, ale pamiętaj, jedną co godzinę. Poprawi ci to zdrowie, ale może i humor. No, weź teraz jedną. - powiedziała kobieta i dała Austinowi szklankę z wodą. Chłopak połknął jedną witaminę. - Następna... - nie dokończyła, ponieważ zabrzmiał dzwonek na lekcje. - ... przed twoją kolejną lekcją.
- Dobrze. Ja już pójdę.
- Czekaj, ja cie odprowadzę. Za chwilę wyjde. - powiedziałam, a on tylko kiwnął głową, że "okey" i wyszedł. Usiadłam na łóżku.
- Jesteś taka silna. Przeżyłaś taką silną tragedię i jeszcze masz siłę pomagać innym. - powiedziała pani Potter.
- To nic takiego. Nie znam tego chłopaka, ale widzę, że chyba ma depresję. Ja już prawie się z tego wyleczyłam, ale... nadal mam blizny. - podniosłam rękaw bluzki.
- Tak... Austin to bardzo wrażliwy chłopak. Rzadko się uśmiecha. Ostatnio stracił swoją swojego najbliższego przyjaciela. Słyszałaś może?
- Tak, oczywiście. Smutno mi z tego powodu. Znałam tego chłopaka. Ale czy mogę pomóc jakoś Austinowi?
- Zachowuj się przy nim tak, jak on by chciał, byś się zachowywała. Niech znajdzie w tobie przyjaciela. Miłość i przyjaźń uleczy prawie każde serce. Niestety, prawie. Większość osób, które mają depresję, odrzucają od siebie inne osoby. Takie przypadki jak właśnie Austin, tak robią. Stracił przyjaciela, do którego był bardzo przywiązany. I teraz tego przywiązania się boi. Pomóż mu. Masz dobre serce i wiem, że dasz radę. - powiedziała, a ja uśmiechnęłam się.
- Dobrze. Postaram się. - byłam już przy drzwiach. - Do widzenia.
- Do, mam nadzieję, że nie w smutnych sprawach, zobaczenia.
- Jednak czekałeś. - spojrzałam na blondyna. - Dziękuję. 
         Szliśmy chwilę w ciszy. Obaj ze spuszczonymi głowami na dół.
- Co masz teraz za lekcje? - zapytałam.
- Biologię. Nie cierpię jej.
- A ja kocham biologię, twierdzę, że jest bardzo ciekawa. - odparłam bez entuzjazmu, bo przypomniałam sobie, kto również kochał ten przedmiot i słowa pielęgniarki.
- A... masz może czas dzisiaj po szesnastej? - zapytał. - Mama próbuje mi znaleźć korki z tego i przez to robię sobie tylko wrogów. - spojrzał na mnie.
- Okey, chyba nie mam planów. Muszę iść na lekcje. Do szesnastej. - pożegnałam się.
- Cześć.

♪ Austin ♪

      Jeszcze żadna osoba nie zachwyciła mnie swoim charakterem tak jak Ally. Nie śmiała się ze mnie i była zupełnie poważna, gdy mi pomagała. Zaufałem jej i czuję, że słusznie.

♪ Ally, godzina szesnasta ♪

     Chciałam do nowego kolegi pójść drogą, którą zawsze kochałam chodzić jak byłam mała. I jestem po prostu w szoku, jak poglądy ludzkie się zmieniają, względem niektórych zdarzeń.
      Tak, uśmiechałam się już, byłam wesoła. Ale gdy przypominałam sobie o mamie, i co zrobiła, od razu płakałam. To smutne, że już przy mnie jej nie ma.
Mijałam zarośnięty plac zabaw, na którym bawiłam się, gdy byłam mała. Już nikt się na nim nie bawił i się nim nie interesował.
Wiatr poruszył delikatnie moimi włosami. Poruszył również huśtawką, która zaskrzypiała głośno. Po moich policzkach spłynęły dwie wielkie łzy.
    Zapukałam do domu Moonów. Otworzyła mi niska kobieta w fartuszku.
- Dzień dobry. Kim jesteś? - zapytała.
- Ja do Austina. Trochę się spóźniłam.
- A co to za blizny? - zapytała i złapała mnie niegrzecznie za ramię.
- Zwykłe blizny, nie ma co się nad tym rozczulać. - schowałam rękę za plecy.
- Po co przyszłaś do mojego syna?
- Prosił mnie o korepetycję z biologii. Mogłabym wejść?
- Dzisiaj ma przyjść inna korepetytorka. Jest na pewno mądrzejsza i ładniejsza od ciebie. Do widzenia. - zamknęła mi drzwi przed nosem. Naprawdę zraniły mnie jej słowa.
    Postanowiłam pójść do domu.
- Ally! Czekaj! - odwróciłam się, a za mną biegł Austin.
- Chyba mnie tu nie chcą, wybacz.
- Moi rodzice nie, ale ja chcę, żebyś mnie uczyła. Mam pewność, że znasz się na rzeczy, a nie jak te korepetytorki, które załatwiają mi rodzice.
- Przecież mnie nie znasz.
- Ale zaiponowałaś mi. I... chyba ci zaufałem.
- A ja tobie. Dobra, chodź. - już zmierzałam do drzwi.
- Ally, czekaj.
- Hmm?
- Możesz się uśmiechnąć? - zapytał. Zrobiłam to nieświadomie. - Dziękuję. Dawno nie widziałem szczerze uśmiechniętej osoby.

~♥~

         Brunetka przychodziła do blondyna prawie codziennie, kiedy miała wolny czas, odwiedzała go, ale czasem bez książek, tylko żeby pogadać. Austin czuł coraz bardziej, jak bardzo polubił Ally.
         Opowiadali o sobie nawzajem i wiedzieli o sobie coraz więcej. Po dwóch tygodniach Austin wiedział, jak zmarła mama Ally, zaś ona wiedziała już w szczegółach, czemu chłopak już się nie uśmiecha. Opowiadali sobie o swoich znajomych, o swoim dzieciństwie, życiu, a przy okazji blondyn był coraz lepszy z biologii. Jego mama powoli zaczęła akceptować nową przyjaciółkę i korepetytorkę syna, jednak nadal nie pasowały jej blizny, które dziewczyna miała na ramieniu. Z dnia na dzień zanikały.
- Austin, może wiesz, czemu Ally ma takie szramy?
- Nie, nic mi nie mówiła. I tak bym ci nie powiedział, gdyby to zrobiła.
- Och, ale czemu? Przecież jestem twoją matką.
- A ja twoim synem i umiem sam decydować o życiu.
         Jednak jego samego dręczyła tajemnica najlepszej koleżanki. Myślał o tym w nocy, w szkole, kiedy spędzał z nią czas, przy śniadaniu, obiedzie, kolacji i nie umiał nie myśleć o tym nawet, gdy mył zęby. Jednak już trochę poznał Ally i wiedział, że od razu mu nie powie, jeśli on zapyta. Jednak w końcu zdobył się na odwagę.
- Patrzyłam ostatnio na ostatnie strony książki. Są tam bardzo trudne obliczenia matematyczne. A sobie z nią nie radzę. Może przez przypadek jesteś dobry z matmy? - zaśmiała się brunetka.
- No przez przypadek tak. - Austin uśmiechnął się. Nauczył się już nawet śmiać, ale było nadal dla niego to trudne.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy.
- Dzięki, ale mam pytanie. Czy mogłabyś mi to powiedzieć?
- Postaram się.
- Skąd... te blizny? - zapytał prosto z mostu.
- Myślałam, że nie długo o to spytasz. Wszyscy się pytają, ale czuję, że tylko tobie mogę powiedzieć.
- Ja nikomu nie powiem.
- Moja mama była najcudowniejszą mamą jaka istniała na świecie. Pozwalała mi jeść od czasu do czasu lody na śniadanie, ale zawsze wiedziała, że potem będzie bolał mnie brzuch. I tak próbowała mnie tego oduczyć. Wiem, brutalny sposób, ale skuteczny. Czasem nawet zjechała ze mną na zjeżdżalni dla dzieci, a potem uciekałyśmy przed strażnikiem placu zabaw. Bawiła się ze mną w hula-hop. Ale kiedyś, kiedy odbierała mnie ze szkoły, przechodziłyśmy przez ulicę. W sumie to ja wybiegłam na tą ulicę, bo zauważyłam małego kociaka na chodniku na przeciw. Kotek uciekł, a ja stałam na środku drogi. Mama wybiegła za mną, popchnęła mnie na drugą stronę, a sama wpadła pod tira. Płakałam i płakałam potem cały czas. Tata nie był taki troskliwy jak mama, ale był surowy i wychował mnie na grzeczną dziewczynę. Po roku przyszłam na To miejsce. Usiadłam na ławce i miałam przed oczami tą scenę. Wyjęłam nożyczki z plecaka, bo wtedy akurat wracałam ze szkoły. I wiesz. Wtedy zrobiłam sobie te blizny. Było to sześć lat temu, ale ja... trzy miesiące temu poprawiłam je. - po jej policzkach spłynęły łzy. Austin przytulił ją. Wiedział, że tak tylko mógł ją pocieszyć. Poczuli wtedy takie motylki w brzuchu. Ale żadne z nich się o tym sobie nie przyznało.

~♥~

      Po kilku kolejnych spotkaniach, Austin zrozumiał, że czuje coś do Ally. Uświadamiał to sobie długo i nie mógł się z tym jakoś pogodzić. To jego przyjaciółka! Przecież on wszystko zniszczy!
- Kocham cię i nie pozwolę cię skrzywdzić. - ćwiczył przed lustrem. Jednak bał się wyrazić tego co czuje brunetce w oczy. Ćwiczył dalej.
      W tym samy czasie Ally chciała odwiedzić przyjaciela. Weszła do jego domu i już zmierzała do jego pokoju, gdy usłyszała, że chłopak mówił do siebie.
- ... poprawiaj sobie blizn na rękach. Mnie to.. - coś upadło. - wisi. Zaufałem ci i czułem, że słusznie. Chyba się pomyliłem. - Ally płakała gorzko. Wybiegła. Austin usłyszał ją i zobaczył, że chyba Ally usłyszała co mówił. Pobiegł za nią. Już miała przebiegać przez ulicę. Chłopak dogonił ją i zatrzymał. Auto mrugnęło im przed oczami. Upadli razem. Austin wstał i popatrzył na nieprzytomną brunetkę, leżącą obok niego na chodniku.

~♥~

    Blondyn chodził w tą i z powrotem po sali, w której leżała jego przyjaciółka. Co chwila patrzył na dziewczynę. Myślał co jej powiedzieć, ale nic nie mógł wymyślić. Nagle ujrzał, że Ally mrugnęła. Podbiegł do jej łóżka i złapał ją automatycznie za rękę. Dziewczyna wzięła ją.
- Ally? Słyszysz mnie?
- Nie. Czemu nie dałeś mi zginąć? - zapytała.
- Co? Przecież...
- Mówiłeś, że mogę sobie poprawiać moje blizny na rękach. I tobie to wisi. I mówiłeś, że mi zaufałeś, ale się pomyliłeś.
- Nie, to nieprawda! Mówiłem, zacytuję: "Nigdy już nie poprawiaj sobie blizn na rękach. Mnie to.." wtedy upadła mi suszarka mamy, którą tam zostawiła i powiedziałem, że "ten drut nie potrzebnie tu wisi". Mogłaś nie usłyszeć początku. I mówiłem, że ci zaufałem. Ale potem powiedziałem, że "chyba mi się pomyliło". Bo mam czwórkę z gramatyki.
     Ally patrzyła na Austina z uczuciem... smutku.
- Ale czemu tak mówiłeś?
- Bo... bo jesteś dla mnie ważna.
- A ty dla mnie.
- Chyba cię kocham. - powiedzieli jednocześnie po chwili przerwy. Zaśmiali się, a Austin przytulił mocno brunetkę.

~♥~

     Gdy Ally wyszła ze szpitala, Austin obiecał, że już zawsze będzie wesoły. A ona obiecała, że blizny znikną na zawsze. Od czasu tej sytuacji, byli najpopularniejszą parą w szkole i teraz to oni byli bardziej znani niż David i Amy.
      Byli szczęśliwą parą, mimo swej przeszłości. Austin zdał na szóstkę z biologii i to wszystko dzięki swojej dziewczynie. W ich życiu zapanował spokój.

1 komentarz:

  1. Podoba mi się ten One Shot xd
    Czekam na rozdzial!

    -Wika aka ponczek

    OdpowiedzUsuń