♪ sierpień, narrator ♪
Cztery miesiące pracy nad serialem minęło szybko dla Laury i Rossa. Pewnego deszczowego dnia, reżyser kazał przyjść im dopiero o osiemnastej. Ross musiał odwołać swoje plany spotkania się z resztą zespołu, a Laura nie mogła przyjąć zaproszenia Mary na kolację z jej siostrą.
- Moja siostra bardzo chciała cię poznać. Oddzwoń proszę czy przyjdziesz, czy jednak nie. To dla Emi bardzo ważne. - mówiła przez telefon blondynka.
- Dobrze, że nie muszę tam iść. - Laura zwierzała się swojemu chłopakowi w drodze do Studios Miami. - Wiem, że to ważne dla Elizabeth. Ale nie chcę oglądać Mary! - Ross tylko pokręcił głową i nic się nie odezwał. Próbował już wiele razy nastawić Laurę, żeby chociaż znosiła towarzystwo Vensis. Nie udało mu się.
- Ross, Laura! Proszę, siadajcie. - reżyser powitał ich, gdy weszli do pomieszczenia. - Jutro kręcimy ostatni odcinek czwartego sezonu i chciałbym zrobić z tej okazji małą imprezę dla pracowników Studia. W sumie... Taki bankiet, bal. Wiem, że się to różni, ale chcę zrobić albo to, albo to.
- Można to połączyć. - myślał głośno Worthy.
O przyjeździe Caluma do Miami, para dowiedziała się dopiero następnego dnia w pracy. Bardzo się ucieszyli. Tydzień po jego przybyciu, zrobili sobie w czwórkę wieczór TV.
- Dobry pomysł! Datę przyjęcia wyślę wam e - mailem. A teraz poważniejsza sprawa... - Kopelow wziął jakieś dokumenty. Rozdał je aktorom. Dał im sekundkę, by na nie spojrzeli.
- Ale... to foldery szkół w Miami. - odezwała się Raini.
- Tak... Musicie pójść od września do ostatniej klasy licealnej. "Austin & Ally" się skończyło, a wy musicie się kształcić. Macie na podjęcie decyzji... Na balu mi powiecie. To ostateczny termin. Będziecie sobie załatwiać sprawy sami, ale ja muszę wiedzieć do jakiej szkoły pójdziecie. To najbardziej prestiżowe szkoły. I do nich macie najbliżej.
- Najbliżej? Trzynaście kilometrów? Na własny koszt? - Ross raz spoglądał na kartkę, raz na reżysera.
- Trzeba mieć prawko. Jak się ktoś z was zapisze teraz to może nie będziecie chodzić na nogach. - zaśmiał się Kopelow.
- Ja mam prawo jazdy. - zgłosił się Calum.
- A ja się zapisze! - podniósł rękę Ross.
- To będziecie swoje dziewczyny podwozić. - chłopaki przybili sobie piątkę.
♪ dom Lynchów, w tym samym czasie ♪
- Co czytasz? - Riker podszedł do najmłodszego brata.
- "Igrzyska Śmierci". Ciekawa książka. - odpowiedział Ryland ponuro.
- Młody, coś się stało?
- Nie... Po prostu mój ulubiony bohater książki umarł. Wiesz, troche smutno.
- Przecież wiem, że nie chodzi o książke. - starszy wyczuł, że to coś innego trapi brata.
- Chodzi o Rossa. Mamy mało prób i go prawie nie widzimy na oczy.
- No tak... Taki stary jest, że się wyprowadził! - zaśmiali się. - Nie no, stary tak bardzo to nie jest... Zakochał się.
- Rozumiem go... Jak Laura wyjechała, chciał tylko próby i rocka słuchał... Teraz to taki misiu przytulaśny. - znów śmiech.
- Zgadza się. Ty czytaj, a ja ustale z resztą kiedy zrobimy próbę.
- Ty serio m u s i s z to przeczytać. To jest takie kurde fajne!
- Dobra, to dawaj. - Riker wziął książkę i uciekł z pokoju brata. Schował ją pod swoim łóżkiem i poszedł do salonu.
- Ey, daj skończyć! - krzyknął Ryland. - Gdzie to masz?
- Schował! - wydał starszego Rocky.
- Ten kto znajdzie książke, temu dam dziesięć dolarów! - oświadczył młody i w domu rozpoczęło się wielkie szukanie "Igrzysk Śmierci". A w tym czasie, Riker siedział sobie na kanapie i rozkoszował się widokiem szukających.
♪ następnego dnia ♪
Laura przeglądała foldery szkół. Niektóre były bardzo ciekawe, ale trzeba było chodzić w mundurkach, czego po prostu nienawidziła. Zastanawiała się nad Design and Architecture High School z programem rozszerzonym w danej dziedzinie, a Coral Reef High School, która zajmowała dwudzieste miejsce w rankingu najlepszych amerykańskich szkół średnich.
Obie jednak były publiczne. Ale to jej nie przeszkadzało. Pozna więcej ludzi i znajomych...
Dzwonek do drzwi przerwał jej przemyślenia. Ross był na próbie zespołu. Zadzwoniła do niego Rydel, że jest próba i wielkie szukanie "Igrzysk Śmierci" za dziesięć dolarów. Wybiegł z domu mówiąć wcześniej Laurze tylko tyle, że idzie na próbę.
W progu stała Mary z wyższą od niej blondynką o brązowych oczach. Dziewczyny były do siebie podobne z twarzy, więc Laura uznała, że wyższa blondynka to siostra Mary, Elizabeth.
- Dzień dobry, Lauro. - przywitała się Mary i weszła z Emi do pomieszczenia.
- Wejdźcie do salonu. - zaproponowała brunetka.
- Laura Marano! Omg! Tak długo czekałam na ten moment! Jestem twoją wielką fanką! - Mary wzięła kilka folderów ze stolika i zaczęła je oglądać. - Jestem Elizabeth, ale mówią mi Emily. Albo Emi. Mów jak chcesz. - przywitała się brązowooka.
- Miło cię poznać. - powiedziała z uśmiechem Laura.
- My chodzimy do Design and Archiitecture High School. To bardzo dobra szkoła. - pochwaliła się Mary odkładając kartki.
- Zastanawiałam się nad nią. I też nad Coral... Reef High School.
- Wybierz DAAHS. To jest taki skrót szkoły. Mamy reprezentacje koszykarzy. Jesteśmy lwami.
- Jeszcze nigdy nie słyszałam o drużynie koszykarskiej lwów.
- Jesteśmy mało znani. Zresztą jeśli chodzi o szkołę, to musze złożyć podanie o przyjęcie do ostatniej klasy. I matura! - westchnęła blondynka.
- Ja teraz idę do drugiej klasy. - Elizabeth wyjęła z plecaka swój notes i długopis. - Chciałabym jeszcze odwiedzić przyjaciółkę i nie mam trochę czasu, więc może podpisałabyś mi się i spadamy?
- Jasne. Dawaj ten notes. - brunetka uśmiechnęła się do fanki i dała jej autograf. Siostry pożegnały się i wyszły.
~♥~
Laura siedziała przed gabinetem dyrektora liceum. Poinformowała wcześniej o tym Ross'a, który powiedział jej, że zostaje na noc u rodzeństwa, żeby nie czekała na niego i pozamykała wszystkie drzwi, okna i balkony. Dodał jeszcze, że będzie tęsknił i się rozłączył.
- Laura Marano proszona do gabinetu dyrektora. - powiedział miły kobiecy głos z głośnika nad oknem w korytarzu. Laura weszła do gabinetu. Było to duże pomieszczenie, z wielkim, czystym biurkiem, na którym leżała sterta pukładanych papierów. Okna były uchylone, a klimatyzacja włączona. Dyrektor, człowiek dostojny, poważny, przyglądał się rozglądającej się po pomieszczeniu brunetce.
- Witam. - przywitał się.
- Dzień dobry. Chciałabym złożyć podanie do klasy trzeciej licealnej.
- Dobrze. Czy jest pani przygotowana?
- Tak uważam. Mam folder szkoły, wypełnione papiery...
- Dobrze. Proszę mi to podać. - dziewczyna zrobiła, jak dyrektor chciał. Mężczyzna przeglądał chwile papiery. Zatrzymał się na pewnej stronie.
- Nie ma podpisu rodziców, panno Marano.
- Moi rodzice nie żyją.
- Jest pani pełnoletnia, ale trzeba mieć podpis straszego członka rodziny. Ma pani? Najlepiej jest mieć ten podpis. Jeśli pani by zemdlała, zadzwonilibyśmy do tego członka rodziny i dowiedzielibyśmy się jakie leki pani bierze, jeśli ich pani nie będzie chciała podać od razu.
- Ja wypełniłam tą rubrykę o chorobach. Jest tam wszystko. I mam jeszcze jedno pytanie.
- Słucham?
- Czy ja i mój chłopak możemy być w jednej klasie? On jeszcze nie złożył podania, ale prawdopodnie jutro razem przyjdziemy.
- Dobrze, chyba da się coś zrobić.
- I jeszcze na jednej osobie mi zależy. Czy znalazło by się miejsce? - dyrektor wygrzebał z biurka jakieś kartki. Pięć minut je czytał i przeglądał inne papiery.
- Są cztery wolne miejsca w klasie F. Przeczytać pani skład klasy?
- Dobrze.
- Albertson Emily, Alvin Courtney... - gdy dyrektor przeczytał już dwadzieścia osób, Laura już miała zapytać się, który by miała numerek, gdy nagle usłyszała coś, co ją zumurowało. - Vensis Mary, Rooney Martin...
- Mary Vensis? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak. Zna ją pani? Będzie miała pani koleżankę w klasie.
- Tak, znam... A nie ma w innej klasie wolnych miejsc?
- Niestety nie. Już po połowie sierpnia i nie powinienem już pani przyjmować, ponieważ prawie wszystkie miejsca są już zajęte.
- No dobrze, trudno... A czy zajmie pan miejsce dla moich znajomych? Jutro na pewno przyjdziemy w trójkę!
- Jeśli jutro się państwo nie stawią, to miejsce już będzie zajęte. Do godziny szesnastej. Zapisywać już panią?
- Nie, zapiszemy się w trójkę. Dziękuję panu! Do widzenia! - Laura wyszła szczęśliwa z gabinetu.
Nie miała co robić przez resztę dnia, gdy wróciła do domu. Już miała wychodzić do kina, gdy dostała e-maila.
Od: Kopelow.reżyser@wp.pl
Temat: Bal maskowy
Witam. Ustaliłem z innymi, że uświęcimy rozpoczęcie kręcenia "Austin & Ally", które zacznie się w październiku, balem maskowym. Odbędzie się ono pojutrze, o godzinie dziewiętnastej, w sali kręcenia "Austin & Ally". Proszę, by załoga przyszła serialu pomogła w przygotowaniach balu. Mam nadzieję, że szkoła już jest wybrana. Dzisiaj załoga miała wolne, mam nadzieję, że nikt nie trudził się odwiedzinami w Studiu.
Marie Carson
- Rozpoczęcia? - Laura odłożyła telefon na stolik obok kanapy. - Przecież my skończyliśmy...
:::::::::::::::::::::::::::::::
Teraz już nie ma odpoczynku! Zabieram się do pracy! I to ostro! :D ;P
Choć blog jest zakończony, będę tu wpadać, więc możecie komentować i pisać. Do końca jeszcze go nie opuściłam! I również nie zamierzam go usuwać.
Wpadajcie na nowego bloga (o wszystkim i niczym)!
Chcecie dowiedzieć się o mnie więcej? "Kontakt i Portale Społecznościowe"
Instagram: aleks_lover
Snapchat: aleksa213
Ask: aleks_to_ja
Twitter: @arleciaxd
Musical.ly: paandaa13
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ej rozpoczęcie?! WTF?!
OdpowiedzUsuńCzekam!
-Wika aka ponczek